Spycimir z Tarnowa, kasztelan krakowski (zm. 1352)
I. Pochodzenie i rodzina
Postać Spycimira nie jest legendarną, ale historyczną, chociaż w legendach też występuje. Mimo to jego pochodzenie, imiona rodziców i miejsce urodzenia okrywa tajemnica albo przynajmniej niepewność.
Jan Długosz, który spędził wiele czasu w zamku melsztyńskim, zapisał opowieść o przybyciu Spycimira znad Renu i o zlaniu się tutaj jego potomków w jedną całość rodową z autochtonami. Jak jednak pogodzić jego nadreńskie pochodzenie z czysto słowiańskim imieniem, które po raz pierwszy zostało zanotowane w Czechach? Słowiańskie imię Spytimír nosił czeski książę w 872 r. oraz brat św. Wojciecha zamordowany w 995 r. w Libicach. Zastanawiałem się kiedyś czy nasz tarnowski Spycimir nie mógł być odległym potomkiem tego drugiego, ale gdyby tak było Melsztyńscy i Tarnowscy na pewno by się chwalili takim przodkiem. Tak jak Poraici z Różą w herbie, którzy szczycili się pochodzeniem od Poraja, ocalonego przed rzezią brata św. Wojciecha. Gall Anonim w swojej kronice pod rokiem 1007 wymienił gród o nazwie Spycimierz, który istniał w centralnej Polsce koło Uniejowa, ale nie wiadomo skąd wzięła się jego nazwa.
W Krakowie w 2 połowie XIII w., czyli krótko po lokacji miasta osiedlił się pewien Spycimir, najprawdopodobniej szlachcic, którego potomkowie po skoligaceniu się z niemieckim mieszczaństwem nosili nazwisko Spiczmer. Co ciekawe byli oni spokrewnieni z krakowską patrycjuszowską, niemiecką z pochodzenia rodziną Morsztynów, której pierwsi przedstawiciele przybyli do Krakowa w 2 połowie XIV w. (z niej wywodził się między innymi polityk i poeta Jan Andrzej Morsztyn, zm. 1693). Z kolei pochodzenie od jednego przodka z Morsztynami, rodu pieczętującego się herbem Leliwa, uznawali w XV i XVI w. Tarnowscy, potomkowie Spycimira z Tarnowa. Rodziny te oprócz materialnych interesów łączyła tradycja odległego pokrewieństwa. Nie wiemy czy oparta tylko na fantazji, czy na rzeczywistych podstawach. Może ona wpłynęła na powstanie opowieści o przybyciu Spycimira znad Renu. Przytoczmy jeszcze trop śląski, bowiem Spycimir był spokrewniony z możną rodziną von Parchwitz (z Prochowic na Śląsku). Świadczy o tym fakt, że córka Spycimira Cuchna i Mirzan, syn Stefana von Parchwitz, najbliższego doradcy księcia brzesko-legnickiego Bolesława III Rozrzutnego musieli starać się przed ślubem o dyspensę papieską ze względu na bliskie pokrewieństwo.
Imienia matki Spycimira nie znamy. Istnieje przypuszczenie, że mogła pochodzić z rodziny pieczętującej się herbem Rawa, czyli panna na niedźwiedziu (notabene to także ród z legendą o pochodzeniu czeskim). Od Leonarda Rawity Spycimir nabył drugą część wsi Tarnów Wielki. Pierwszą mógł posiadać po matce. Dobre relacje łączyły go także z biskupem krakowskim Jan Grotem herbu Rawa, często rezydującym w sąsiednim Radłowie.
Pomimo tych mniej lub bardziej odległych śladów Włodzimierz Dworzaczek stwierdził, że Leliwici „to ród najpewniej rodzimego pochodzenia, nie należący do szczególnie starych i stąd stosunkowo mało rozrodzony. Szybka i świetna kariera małopolskich jego przedstawicieli spowodowała masowe łączenie się z nim elementów w obcych rozmaitej proweniencji”.
W Polsce najstarsze gniazda rodzin rycerskich noszących w herbie księżyc niepełny z gwiazdą w niebieskim polu, czyli Leliwę, znajdowały się w powiatach ksiąskim i wiślickim, z których pierwszy leżał w ziemi krakowskiej zaś drugi w sandomierskiej. Swoją własność posiadali też na terenie przedlokacyjnego Krakowa, o czym świadczy fakt, że pomiędzy rokiem 1227 a 1237 Jakub Bobola herbu Leliwa, dziedzic wsi Piasek Wielki i Piasek Mały w powiecie wiślickim, ufundował w Krakowie kościół i parafię pod wezwaniem Wszystkich Świętych. Według tradycji przekazanej przez Jana Długosza patronat nad nią należał do wszystkich członków rodu. Około sto lat później dobrodziejem tego kościoła był Spycimir herbu Leliwa. Można przypuszczać, że przyczynił się on do wystawienia w miejscu romańskiej świątyni gotyckiego kościoła zbudowanego w XIV w. Kościół rozebrano do 1842 r. Dzisiaj w tym miejscu skwer z popiersiem prezydenta Krakowa Mikołaja Zyblikiewicza.
O znaczeniu i ambicjach Spycimira świadczy m.in. typowo „książęce” użycie jego wizerunku na najstarszej pieczęci miasta Tarnowa z napisem + SIGILLUM TARNOVIE CIVIM SPICIMERI („Pieczęć Tarnowa miasta Spycimira”). Prawdopodobnie przedstawia ona pierwszy herb Tarnowa. Spycimir trzyma na niej w prawej ręce miecz, w lewej tarczę z Leliwą. Nad jego prawym ramieniem znajduje się postać Madonny z Dzieciątkiem, nad lewym hełm garnczkowy z labrami i klejnotem Leliwy.
II. Rycerz, urzędnik, dyplomata, przedsiębiorca
Można przyjąć, że Spycimir pochodził z okolic Wiślicy. W dokumentach z lat 1312-1315 podpisywał się Spitko de Dubno ( 1312 r.), Spithco de Dambna ( 1315 r.), Spicimirus de Dambno (1315). Prawdopodobnie wieś, z której się wtedy pisał możemy identyfikować z wsią Dębiany w parafii Sokolina (dzisiaj gmina Czarnocin w powiecie kazimierskim). W 1334 r. Spycimir użył pieczęci z napisem w otoku: S. SPICIMIRI DE ARENA, czyli Spycimir z Piasku. Według Długosza we wsi Piasek Wielki Leliwita ufundował kościół parafialny istniejący do dzisiaj. Po Tarnowa, miasta i zamku podpisywał się także jako Spytko Tarnowski (Spitco Tarnoviensis). Na zaświadczeniu królewskim z 1347 r. podpisany jest zgodnie z pełnionym przez niego urzędem: „nobilis vir dominus Spiczmirus castellanus Cracouiensis”, czyli szlachetny mąż pan Spycimir, kasztelan krakowski. W historiografii mocno przylgnęło do niego określenie „z Melsztyna”, chociaż w ten sposób nazywali go raczej potomni.
Wśród wizerunków Leliwitów znajdujących się kiedyś na attyce tarnowskiego ratusza znajdował się Spycimir z podaną datą urodzenia 1280 r. Nie wiemy na ile jest ona wiarygodna, ale innej nie znamy. O pierwszym okresie życia Spycimira nie można powiedzieć nic pewnego. Być może on sam lub jego nieznany nam ojciec przyłączył się do zwolenników księcia Władysława Łokietka, który jesienią 1304 r. wraz z siłami węgierskimi wkroczył do Małopolski. Piastowski książę z rozpoczął wtedy decydującą walkę z królem Wacławem II Przemyślidą o supremację w jednoczącym się Królestwie Polskim. Wiadomo, że jako pierwsza została przez zwolenników księcia Władysława opanowana Wiślica i jej okolice, skąd prawdopodobnie wywodziła się rodzina Spycimira.
Wiosną 1312 r. Spycimir wymieniony został po raz pierwszy w dokumencie pisanym, ale jeszcze bez żadnego urzędu. W następnym dokumencie, datowanym na 17 listopada tego samego roku, wystąpił już jako łowczy krakowski. Nie znamy okoliczności tej nominacji. Miała ona miejsce krótko po krwawym stłumieniu buntu krakowskich mieszczan, zwolenników króla czeskiego Jana Luksemburskiego, który miał miejsce na początku 1312 r. Od tego roku widzimy Spycimira coraz częściej przy osobie władcy, ale jego kariera nabrała prawdziwego rozpędu w 1317 r., kiedy został kasztelanem sądeckim, a dwa lata później kasztelanem wiślickim. W 1320 roku – czyli w roku koronacji Władysława Łokietka został wojewodą krakowskim, zaś pomiędzy rokiem 1330 a 1331 otrzymał godność kasztelana krakowskiego, najwyższy po królewskim świecki urząd w królestwie. Od 1320 r. imię Spycimira pojawia się na prawie wszystkich dokumentach wydawanych przez kancelarię królewską.
Pełniąc urząd wojewody krakowskiego Leliwita zajmował się między innymi sprawowaniem sądów ziemskich i regulowaniem stosunków handlowych pomiędzy miastami ziemi krakowskiej, na przykład między Nowym Sączem a Krakowem. Kupcy z pierwszego tych miast, wykorzystując polityczne osłabienie stolicy Królestwa po buncie wójta Alberta, zaczęli lekceważyć prawo składu, które jej przysługiwało i spławiali importowane z Węgier miedź i żelazo Dunajcem i Wisłą prosto do Torunia. Spycimir na życzenie rady miejskiej Nowego Sącza pośredniczył w rozstrzygnięciu tego sporu, który wyrokiem królewskim z dnia 21 stycznia 1323 r. zakończył się pomyślnie dla nowosądeczan. Dopiero w sześć lat później krakowianie doprowadzili do nowej ugody także za pośrednictwem wojewody krakowskiego. Wojewoda krakowski troszczył się również o bezpieczeństwo na drogach, tępiąc bezwzględnie bandy łupieżców, których zwykle pojawiało się więcej w niespokojnych czasach.
Spycimir Leliwita w służbie króla sprawował poselstwa dyplomatyczne i brał udział w wyprawach wojskowych. Szczególnie ostatnie lata panowania króla Władysława Łokietka upływały wśród wojen, w których Królestwo Polskie nie pozostawała stroną bierną. W czerwcu 1331 r. Spycimir, już jako kasztelan krakowski, uczestniczył w wielkim zjeździe dostojników na zamku w Chęcinach w związku z planowanym atakiem na Czechy, inspirowanym przez cesarza z dynastii Wittelsbachów, dla którego rosnąca potęga Luksemburga stanowiła zagrożenie. Druga strona konfliktu, czyli Czesi i Krzyżacy uderzyli jednak wcześniej na Wielkopolskę i Kujawy. Kulminacyjnym punktem tej kampanii była bitwa pod Płowcami we wrześniu 1331 r., w której wziął udział kasztelan krakowski ze swoim pocztem. Waleczność i poniesione wtedy straty król Kazimierz Wielki nagrodził mu trzy lata później, nadając mu kamienicę w Krakowie.
W lecie 1332 r. Spycimir wziął udział w wyprawie przeciwko książętom śląskim, którzy po złożeniu hołdu królowi Janowi Luksemburskiemu niepokoili Wielkopolskę, zagarniając tamtejsze grody. Leliwita, dając dowody męstwa, wraz ze swoimi oddziałami towarzyszył królowi w oblężeniu Kościana i w walkach toczonych na Śląsku . W kampanii toczonej od kwietnia do lipca tego samego roku Krzyżacy zagarnęli Kujawy, ojcowiznę króla Władysława Łokietka. Nie doczekał już jej odzyskania i zmarł 2 marca 1333 r. na zamku krakowskim powierzając swojego syna Kazimierza radzie i pomocy kasztelana krakowskiego Spycimira i archidiakona krakowskiego Jarosława Bogorii.
Kazimierz jako król Polski, zgodnie z wolą ojca, darzył wielkimi względami Leliwitę. Nowy monarcha wyprowadzić miał Polskę na szersze niż dotąd wody międzynarodowej polityki. Dla Spycimira wiązało się to z rozpoczęciem intensywnej działalności dyplomatycznej. W maju 1335 r. w Sandomierzu uzgodniono zawieszenie broni z Czechami. W negocjacjach uczestniczył również kasztelan krakowski Spycimir. Znacznie poważniejsze zadanie czekało go jednak już w sierpniu tego roku. Stanął on wtedy na czele poselstwa złożonego z panów małopolskich, które na zjeździe w Trenczynie miało przy pośrednictwie króla węgierskiego ustalić terminarz dalszych działań zmierzających do zbliżenia Polski i Czech. Poselstwo zostało wypełnione pomyślnie i w listopadzie, na zaproszenie króla węgierskiego Karola Roberta, zjawili się w Wyszehradzie nad Dunajem osobiście władcy Polski, Czech, aby kontynuować układy z Trenczyna. Oczywiście w rozmowach uczestniczył również Spycimir, powiernik króla Kazimierza Wielkiego. Głównymi rezultatami zjazdu była rezygnacja króla Jana Luksemburskiego z roszczeń do korony polskiej, za odpowiednim odszkodowaniem ze strony króla polskiego i jego obietnicy, że nie będzie niepokoił lenników czeskich na Śląsku, a także wyrok wydany przez królów czeskiego i węgierskiego zwracający Polsce Kujawy i ziemię dobrzyńską, Krzyżakom zaś przysądzający Pomorze. Spycimir poręczył za króla Kazimierza Wielkiego sumę 20.000 kop groszy praskich, które ten miał w ramach wspomnianego odszkodowania wypłacić królowi czeskiemu.
Zjazdy trenczyński i wyszehradzki stały się prawdopodobnie okazją do rozpoczęcia tajnych ustaleń, których rezultat miał wpłynąć w decydujący sposób na przyszłe losy Polski, a potomkom Spycimira zapewnić na długie lata pierwszoplanową w niej pozycję. Chodziło tutaj o projekt następstwa Andegawenów na tronie Polski (z myślą o osobie Ludwika, syna Karola Roberta i Elżbiety Łokietkówny), jako wynagrodzenie dla Węgier za poparcie Polski w zamierzonej ekspansji na wschód w przypadku otwarcia się sukcesji na Rusi Halickiej, a także w konflikcie z Krzyżakami. Spycimir do końca życia pozostał wierny planom andegaweńskim, a nad ich ziszczeniem pracowali później jego synowie.
W 1340 r. po śmierci księcia Bolesława Jerzego król Kazimierz Wielki upomniał się zbrojnie o przyrzeczony mu w Wyszehradzie spadek i od tego czasu, uważając się za pełnoprawnego dziedzica władców Rusi Halicko-Włodzimierskiej, konsekwentnie dążył do włączenia tej części dawnej Rusi Kijowskiej bezpośrednio w obręb państwa polskiego. W sferze bliskiego prawdopodobieństwu przypuszczenia pozostaje opinia Starowolskiego, że pierwsza wyprawa na Ruś odbyła się za radą Spycimira, najbardziej wówczas wpływowej postaci w radzie królewskiej, utworzonej przez Kazimierza Wielkiego. Z pewnością zaś można powiedzieć o nim, że należał on do tych XIV-wiecznych polityków, którzy Polskę, należącą od początku do cywilizacji zachodniej, skierowali na drogę, na której stać się ona miała pośrednikiem między Wschodem a Zachodem.
Spycimir prawdopodobnie był dwukrotnie żonaty. Pierwszą jego żoną była nieznana z imienia córka Pakosława z Mstyczowa. Przed rokiem 1317 ożenił się ze Stanisławą z potężnego rodu Bogoriów, córką Piotra wojewody krakowskiego, a siostrą archidiakona Jarosława ze Skotnik, późniejszego arcybiskupa gnieźnieńskiego i Wojciecha ze Żmigrodu, wojewody sandomierskiego. Bogoriowie odegrali wybitną rolę w walce Łokietka o koronę i od tego czasu należeli do ścisłego grona doradców panujących, wywierając czasami dominujący wpływ na sprawy państwowe. Skoligacenie się z tym rodem mogło Spycimirowi pomóc w rozpoczęciu kariery. Ze Stanisławą Leliwita miał prawdopodobnie pięciu synów znanych z imienia: Jana z Melsztyna kasztelana krakowskiego (zm. 1380/1381), Rafała z Tarnowa kasztelana wiślickiego (zm. 1372), Pakosława kanonika krakowskiego od 1330 r. i od 1332 r. wrocławskiego, Nieustępa, który również obrał stan duchowny i był kandydatem do kanonii krakowskiej, Wojciecha studenta prawa kanonicznego w Padwie. Według B. Śliwińskiego synem kasztelana krakowskiego był także niejaki Spycimir, który w 1345 r. otrzymał od papieża przywilej absolucji w obliczu śmierci . Nie można jednak wykluczyć, że absolucja papieska dotyczyła samego kasztelana, który mógł wystąpić z supliką o ten przywilej, będąc już w tym czasie w zaawansowanym wieku lub nękany poważniejszą chorobą. Jedyna córka Spycimira i Stanisławy nosiła imię Czuchna i była żoną Mirzana z Parchowic na Śląsku.
III. Założyciel Tarnowa
Lokalizacje inwestycji gospodarczych Spycimira były starannie przemyślane i zaplanowane, o czym wystarczająco przekonuje ich położenie w stosunku do głównych traktów komunikacyjnych. Jego dobra w powiecie wiślickim położone były blisko Nowego Miasta Korczyna, Stopnicy i Wiślicy, grodów stanowiących ważne ośrodki władzy królewskiej, położonych przy przeprawach rzecznych na głównym w średniowieczu trakcie łączącym Kraków z Sandomierzem, Włodzimierzem i Kijowem. W tym przypadku ta korzystna lokalizacja nie była zasługą kasztelana, gdyż część tamtejszych dóbr odziedziczył, ale już utworzone przez niego kompleksy dóbr wokół Tarnowa i dzisiejszego miasta Brzeska znalazły się bezpośrednio przy traktach, z których szczególnie ten łączący Kraków z Lwowem, przez Bochnię i Przemyśl, miał dopiero w przyszłości zyskać na znaczeniu, jako główny trakt ruski. Dodajmy jeszcze, że oba klucze posiadały także dogodne połączenia w kierunku północ-południe.
Interesujące wydaje się wzajemne usytuowanie dóbr tarnowskich, brzeskich i melsztyńskich. Znajdują się one jakby na wierzchołkach trójkąta, prawie równobocznego, bo odległość między nimi waha się od 20 do 28 km, a więc około jednego dnia drogi pieszo. Południowy wierzchołek tego trójkąta stanowił zamek „Melsztyn”.
W 1327 r. Spycimir Leliwita rozpoczął działania zmierzające do założenia miasta Tarnowa. Po złączeniu w swoich rękach obu części uzyskał od biskupa Jana Grota dla przyszłych mieszczan zwolnienie na 20 lat z danin kościelnych. Zatrudnił zasadźcę, który w imieniu właściciela ziemi i na podstawie uzyskanego od niego przywileju lokacyjnego na prawie niemieckim miał zajmować się organizacją prac mierniczych w obrębie zakładanego miasta, tworzeniem miejsc do prowadzenia handlu (jatek i kramów), oraz sprowadzaniem potrzebnych fachowców i osiedlaniem ich na terenie objętym lokacją. Zasadźca zwykle zostawał wójtem. W 1330 r. zwieńczeniem tych starań stał się przywilej królewski na założenie miasta, rządzącego się takimi samymi prawami jak stołeczny Kraków. Ciekawostką jest fakt, że w staropolskim Tarnowie za rok założenia miasta uważano 1329 r.
W ówczesnym Tarnowcu, w odległości ponad 3 km od rynku nowo lokowanego miasta, Spycimir zbudował zamek stanowiący rezydencję rodową i siedzibę dla zarządców dóbr tarnowskich. Był to jeden z największych możnowładczych zamków w ówczesnym Królestwie Polskim. Z kaplicą i cylindryczną wieżą, atrybutami zamków królewskich i biskupich. Według siedemnastowiecznego kronikarza Spycimir zamierzał pierwotnie wybudować zamek bezpośrednio przy mieście. Rozpoczęto już nawet stawianie fundamentów, ale ze względu na jakieś nadprzyrodzone znaki zrezygnowano z kontynuacji budowy. Prawie 150 lat później stanął tam klasztor Braci Mniejszych, czyli Bernardynów.
Założenie miasta i budowa związanego z nim murowanego zamku nie były standardowymi inwestycjami dla przedstawiciela stanu rycerskiego, a nawet dla ważnego urzędnika królestwa. Do tego czasu i jeszcze długo potem była to aktywność z wyjątkami zastrzeżona dla monarchów. Większość możnowładców średniowieczu otrzymywała zamki i miejscowości w nadaniu od królów, a nie zakładała je na „surowym korzeniu”. W okolicy
Krótko po 1344 r. na gruntach wsi Pomianowa kasztelan krakowski wystawił nieznanym nam kontrakt lokacyjny na osadzenie nowego miasta. W pierwszych dziesięcioleciach swojego istnienia założone na wysokim brzegu rzeki Uszwi miasto nosiło nazwę Brzeg (a nawet niekiedy nazywano je Pomianową). Później funkcjonowały równolegle nazwy Brzeżek i Brzesko. Ta ostatnia utrwaliła się do dzisiaj. W 1344 r. Spycimir Leliwita był już także właścicielem Żabna, które przed 1395 r. także stało się miastem. W 1347 r. drogą wymiany wszedł w posiadanie wsi Charzewice i rozpoczął tam budowę zamku, który podobnie jak w Tarnowie dominował miała ze wzniesienia nad doliną rzeczną, ale w odróżnieniu od zamku tarnowskiego ani Spycimir, ani żaden z jego potomków, nie zdecydował się na lokację ośrodka miejskiego w pobliżu „Melsztyna”. Pod melsztyńskim wzgórzem łączyły się ważne drogi w kierunku Rusi i Węgier. Można było nimi dotrzeć do miast i portów położonych nad Adriatykiem, Bałtykiem i Morzem Czarnym. Przed końcem życia Spycimir postanowił szukać nowego źródła dochodów w pozyskiwaniu kruszców. Złoto, srebro, miedź i ołów, do ich poszukiwania i wydobywania w swoich dobrach otrzymał przywilej od króla Kazimierza Wielkiego. Dokument ten wydany w 1350 r. we Lwowie stanowi najstarszy polski przywilej górniczy.
Spycimir zbudował materialne podstawy potęgi swojego rodu. Po jego śmierci 1352 r. dobra ziemskie podzielili między siebie Jan i Rafał. Dali oni początek rodzinom Melsztyńskich i Tarnowskich. Najbardziej prawdopodobnym miejscami pochówku kasztelana krakowskiego wydają się być kościół Wszystkich Świętych w Krakowie lub kościół parafialny w Tarnowie pw.Narodzenia NMP, dzisiejsza katedra.
Typowo „książęce” było też użycie wizerunku Leliwity na najstarszej pieczęci miasta Tarnowa z napisem + SIGILLUM TARNOVIE CIVIM SPICIMERI („Pieczęć Tarnowa miasta Spycimira”). Była ona zarazem pierwszym herbem Tarnowa. Spycimir trzyma na niej w prawej ręce miecz, w lewej tarczę z Leliwą. Nad jego prawym ramieniem znajduje się postać Madonny z Dzieciątkiem, nad lewym hełm garnczkowy z labrami i klejnotem Leliwy.
W 2018 r. na wniosek prezydenta Romana Ciepieli radni miejscy uchwalili nazwanie imieniem Spycimira niewielkiego placu po wyburzonym domu Wałowa 25, u podnóża półbaszty. Wprawdzie od dawna istnieje w Tarnowie ulica Spytka z Melsztyna (często błędnie zapisywana jako ulica Spytki z Melsztyna), ale ponieważ Spytków z Melsztyna było wielu dobrze, że ma powstać Zakątek dedykowany, temu jednemu Spytkowi, założycielowi Tarnowa. Spycimira Leliwitę ma też przedstawiać dzieło Henryka Hochmana, maszkaron z Leliwą ustawiony na Wielkich Schodach w 1936 r. z inicjatywy budowniczego miejskiego Witolda Giżberta Studnickiego. Myślę, że właściwe byłoby umieszczenie pod nim napisu „Założycielowi miasta wdzięczni tarnowianie”.
Rafał z Tarnowa, kasztelan wiślicki (zm. 1372/1373)
Imię Rafał w dziejach Tarnowa pojawia się po raz pierwszy w czasach, kiedy nasze miasto było jeszcze wsią. W spisanych w 1309 opisach św. Kingi pojawia się osoba komesa Rafała. Ze względu na powszechny w średniowieczu zwyczaj dziedziczenia imion po dziadach można snuć przypuszczenie, że był on ze strony matki dziadem Rafała, syna Spycimira. Dodam, że imię Rafał nie było wówczas rozpowszechnione. Urodził się zapewne około 1320 r. Z pięciu synów kasztelana krakowskiego Spycimira i Stanisławy ze Skotnik herbu Bogoria Rafałowi wyznaczono jako dziedzictwo Tarnów z zamkiem, z wsiami Podgrodzie, ze Skrzyszowem, Łękawicą, Szynwałdem. Objął je po śmierci ojca w 1352 r. Od kilku lat był już wtedy żonaty z Dzierżką z Wielowsi, z którą doczekał się dwóch synów: Jana i Spycimira. Panem na Tarnowie Rafał był przez 20 lat z małym okładem. W tym czasie kontynuował dzieło swojego ojca, zabiegając m.in. o uporządkowanie spraw w Tarnowie i otaczających go wsiach, powiększenie włości oraz zapewnienie źródeł dochodów dla wciąż młodego miasta.
W miarę możliwości Rafał z Tarnowa wykupywał wsie wokół Tarnowa. Jedną z nich była Zalasowa, którą kupił od Michała z Kielanowic. 22 czerwca 1361 r. zakup jej potwierdził król Kazimierz Wielki podczas pierwszej odnotowanej wizyty królewskiej w naszym mieście. W 1364 r. nabył też Pawęzów od opata benedyktynów tynieckich. Wiele czasu i pieniędzy włożył w wykupienie od 36 drobnych właścicieli wsi Krzyszowice. Prawdopodobnie nie chodzi tutaj jednak o wieś Krzyż, dzisiaj część Tarnowa, ale o Skrzeszowice koło Krakowa. Pozyskiwał też inne wsie bardziej odległe od Tarnowa jak Gruszów, Stanisławice koło Bochni, Kantorowice koło Krakowa, Trześń oraz Rzochów (początkowo części wsi) nad Wisłoką. Dwie ostatnie wsie stały się dziedzicznymi potomków Rafała z Tarnowa. W posagu żona wniosła mu dwie wsie położone w ziemi lubelskiej: Bełżyce i Wrotków (dzisiaj część Lublina). Lokował je w 1349 r. na prawie średzkim.
W 1362 r. Rafał z Tarnowa wygrał długotrwający proces z Wincentym z Koszyc o brzeg rzeki Białej, groblę i wyspę na jeziorze między Koszycami a Tarnowcem, do których pretensje zgłaszał tenże Wincenty. Nie wiadomo jakie jezioro mogło znajdować się między Tarnowem a Koszycami. Może chodziło tutajo starorzecze Białej. W każdym bądź razie nie był to tylko spór o miedzę, bo prowadziła tamtędy droga łącząca Tarnów z Krakowem i Nowym Sączem. Nieco później zbudowano tam most, z którego myto zasilało budżet miasta. Warto w tym miejscu wspomnieć, że w 1363 r. w Tarnowie odnotowano po raz pierwszy istnienie komory celnej. Takie organy administracji ustanawiano m.in. przy skrzyżowaniach ważniejszych szlaków handlowych oraz przy przeprawach rzecznych. Bezpieczeństwo ich działalności zapewniały niekiedy budowane w ich pobliżu zamki. W zamku tarnowskim zaś Rafał ufundował ołtarz pw. Krzyża Świętego dla tamtejszej kaplicy wraz z altarią, czylifunduszem na utrzymanie ołtarza i kapłana odprawiającego przy nim codziennie msze za dusze fundatora, jego przodków i potomków. Ołtarz poświęcił osobiście biskup krakowski Bodzęta. Miało to miejsce w 1362 r. Także w tym roku kasztelan wiślicki Rafał wyrokiem sądu uzyskał prawo do trzeciej części młyna pod Tarnowem. Młyn ten zwany później Dolnym, napędzany nurtem Młynówki, stał nieco na południe od dzisiejszej ulicy Bema w rejonie między ulicami Bandrowskiego a Urszulańską.
W stosunkach prawnych w mieście dokonała się za sprawą Rafała z Tarnowa istotna zmiana. Około 1363 r. po śmierci Stepka wójtostwo tarnowskie odziedziczył jego syn Jakub, mieszczanin krakowski. Problemem dla niego były długi, które Stepko zaciągnął kiedyś u różnych wierzycieli w tym słynnego Żyda Lewka, znanego później jako nadworny bankier królów polskich. Sprawę rozwiązano w ten sposób, że podkomorzy sandomierski zobowiązał się zaspokoić wierzycieli ojca Jakuba, sam zaś przejął dziedziczny urząd wójtowski w Tarnowie z przynależnymi mu przywilejami i nieruchomościami. W ten sposób samorząd tarnowski został podporządkowany właścicielom miasta. Od tego czasu urzędnicy sprawujący funkcję wójta w Tarnowie byli obieralnymi (raczej przez właściciela miasta niż jego obywateli), nie dziedzicznymi urzędnikami, a więc faktycznie podwójcimi, czy landwójtami. Zrzeczenie się praw do urzędu wójta dziedzicznego przez Jakuba, na rzecz Rafała z Tarnowa potwierdził król Kazimierz Wielki podczas drugiej wizyty w Tarnowie 25 czerwca 1364 r.
Nie powiódł się najwcześniejszy, ale najdalej idący zamiar Rafała z Tarnowa, którym miało być sprowadzenie do Tarnowa franciszkanów i budowa dla nich klasztoru z kościołem pod wezwaniem Św. Trójcy. W 1359 r. uzyskał już na to specjalne zezwolenie od papieża Innocentego VI. Nie wiadomo dlaczego ta idea nie została urzeczywistniona. Dokonał tego dopiero sto lat później prawnuk Rafała, który założył w Tarnowie klasztor Bernardynów, będących przecież zakonem franciszkańskim.
Rafał z Tarnowa nie zajmował się sprawami publicznymi tak intensywnie jak ojciec i nie zrobił tak imponującej kariery jak jego brat Jan z Melsztyna. Nie zabiegał też usilnie o najwyższe o urzędy. Pierwszego urzędu podkomorzego sandomierskiego doczekał się w 1355 r. po Dobiesławie z Kurozwęk, drugi i ostatni kasztelana wiślickiego otrzymał w 1366 r., także po Dobiesławie. Był w dobrych relacjach w biskupem krakowskim Bodzętą. Z jego następcą Florianem Mokrskim popadł w spór z powodu nie uznawania przez niego zwolnień od dziesięcin dla części dóbr danych jeszcze Spycimirowi. Sprawa miała być rozstrzygnięta w Rzymie. Z dokumentów można wywnioskować, że aktywność Rafała z Tarnowa związana z organizacją i powiększaniem własności ziemskiej miała miejsce w latach 1359-1365, a więc, kiedy był podkomorzym sandomierskim.
W 1368 r. ze swoim bratem Janem z Melsztyna przedstawił Kazimierzowi Wielkiemu przywilej na bachmistrzostwo w szybie Krakowskim kopalni w Bochni na mocy którego powinni otrzymywać z dochodów kopalni kopę groszy tygodniowo. Król jednak nie uznał tego przywileju i unieważnił go. Potwierdzenie uzyskał dopiero w 1386 r. syn Rafała Jan u króla Władysława Jagiełły.
Z racji sprawowanych urzędów pojawiał się niekiedy u boku królów Kazimierza Wielkiego, Ludwika Węgierskiego i królowej regentki Elżbiety. Tej ostatniej towarzyszył w czerwcu 1372 r. w podróży do Wielkopolski. Potem widzimy go w otoczeniu królowej 18 lipca na postoju w Czchowie, skąd prawdopodobnie wrócił do domu. Zmarł zapewne niedługo później, ponieważ w maju 1373 r. już ktoś inny był kasztelanem wiślickim.
Wdowa Dzierżka przeżyła Rafała o 13 lub 14 lat. Wśród dóbr ziemskich, które pomnożyli znalazły się m.in. Rzochów i Wielowieś, a więc miejscowości związane z żyjącą do dzisiaj linią Tarnowskich.
Spycimir z Tarnowa, podkomorzy krakowski (zm. 1394/1395)
Spycimir zwany Spytkiem, był synem Rafała z Tarnowa, kasztelana wiślickiego i Dzierżki. Urodził się przed 1349 r., bo w tym roku Rafał i Dzierżka występują po raz pierwszy jako małżeństwo. Imię otrzymał po sławnym dziadku, kasztelanie krakowskim. Bratem Spytka był Jaśko. Nie wiadomo, który z nich był starszy. Po śmierci ojca w 1372 lub 1372 r. dziedzictwo przypadło do podziału między nich. Z tego, iż pisał się „dziedzicem tarnowskim” lub „comesem” z Tarnowa można wnosić, że klucz tarnowski w działach braterskich przypadł właśnie Spytkowi.
W przeciwieństwie do swojego brata Jaśka i brata stryjecznego z Melsztyna, noszącego także imię, Spytek nie zawędrował wysoko w hierarchii urzędniczej, poprzestając aż do śmierci na podkomorstwie krakowskim. Otrzymał je zapewne w 1384 r. z rąk króla Władysław Jagiełły. Jako podkomorzy krakowski podpisał się w tym właśnie roku na dokumencie, w którym wraz ze swoją matką Dzierżką brał w zastaw pewne wsie.
W lutym 1387 r. był w otoczeniu króla Władysława Jagiełły w Litwie, potem kilkakrotnie pojawił się na listach świadków dokumentów Jadwigi. Obecny był na rokach ziemskich (roki oznaczały terminy, w których zbierał się sąd) w Krakowie, Sandomierzu i Wiślicy. To wszystkie wiadomości o udziale w życiu publicznym Królestwa Polskiego podkomorzego krakowskiego, jakie posiadamy. Z poczynań gospodarczych zachowała się informacja o wzięciu w zastaw w 1389 r. wsi Zakrzów koło Wojnicza.
Spycimir zmarł przed 14 września 1395. Tak się złożyło, że pozostając w cieniu wybitnych braci zaangażowanych w wielką politykę, pozostawił w Tarnowie po sobie piękną pamiątkę architektoniczną. Stanowi ją jedna z dawnych bocznych kaplic kościoła parafialnego, a dzisiaj część nawy południowej katedry. Była to kaplica Bożego Ciała z altarią Św. Krzyża z oryginalnym siedmiopolowym sklepieniem przeskokowym. Ufundował ją zapewne niedługo przed swoją śmiercią i być może tam został pochowany.
Jan z Tarnowa, kasztelan krakowski (zm. 1409)
Pierwszy z długiej listy Janów Tarnowskich był synem Rafała z Tarnowa i Dzierżki z Wielowsi oraz bratem Spycimira, o którym pisałem w poprzednim odcinku. Nie wiadomo, czy był starszy, czy młodszy od niego. W każdym bądź razie przeżył go o 13-14 lat. W dokumentach podpisywał się najczęściej jako Jan z Tarnowa, rzadziej jako Jaśko, ale Jan Długosz konsekwentnie nazywa go Jaśkiem idąc zapewne za tradycją rodzinną. Będąc świadkiem dokumentu wydanego w 1394 r. przez króla Władysława Jagiełłę podpisał się jako „pan Jaszko Tarnowski”.
Na kartach historii spotykamy go po raz pierwszy latem 1358 r., kiedy towarzyszył królowi Kazimierzowi Wielkiemu w podróży na Ruś Halicką. Ponieważ świadkował wtedy na jednym z dokumentów wydanych przez króla musiał zatem być już w „latach sprawnych”. Urodził się zatem prawdopodobnie na początku lat 40 XIV stulecia.
Pierwsza wiadomość o karierze urzędniczej Jana z Tarnowa pochodzi z 30 stycznia 1376 r., kiedy król Ludwik Węgierski podczas pobytu w Bieczu wystawił mu jako staroście radomskiemu specjalny przywilej. Obiecał w nim, że w wypadku kiedy on sam lub jego ludzie walcząc w obronie Królestwa Polskiego dostaną się do niewoli, wykupi ich własnym kosztem i wynagrodzi im poniesione straty materialne. Było to rozwinięcie jednego z punktów przywileju koszyckiego, który dotyczył tylko wojny prowadzonej poza granicami królestwa. Tak się zdarzyło, że wojna dotarła po raz pierwszy do Tarnowa jeszcze w tym samym roku, bo w listopadzie w jego okolicach pojawił najazd litewski, a matka Jana, Dzierżka, przebywająca w tym czasie w Wielowsi, ocalała tylko dzięki poświęceniu służby i ucieczce za Wisłę. W lipcu 1377 r. Jan z Tarnowa już jako kasztelan sandomierski uczestniczył u boku króla Ludwika w wyprawie odwetowej przeciwko Litwinom, dokładnie w oblężeniu Bełza. Za panowania króla Ludwika, zwanego u nas Węgierskim, spotkał go jeszcze jeden zaszczyt jakim była nominacja na marszałka Królestwa Polskiego, czyli najważniejszego z królewskich ministrów. Urząd ten pełnił w latach 1378-1381.
Przed 1377 r. Jan z Tarnowa był już mężem Katarzyny, o której poza imieniem nie ma żadnej innej informacji. Przed tym rokiem mieli już syna o imieniu Jan. Później urodzili się im jeszcze synowie Rafał i Spytek oraz córka Dorota, późniejsza żona wojewody łęczyckiego Marcina z Rytwian. Z okresu do śmierci Spycimira, podkomorzego krakowskiego, istnieją tylko dwie wiadomości o działaniach Jana w związku z Tarnowem. 24 grudnia 1378 r. pismem danym w Tarnowie sprzedał młynarzowi Frankowi swoje prawo do trzeciej miarki w młynie za murami Tarnowa i zezwolił mu na budowę drugiego młyna. Poza tym 7 marca 1385 r. na jego prośbę kardynał Dymitr, legat papieski na Polskę i Węgry, wystawił w Posegovar (Požega w Chorwacji) dokument odpustowy dla kaplicy zamku tarnowskiego. Po śmierci Spycimira, podkomorzego krakowskiego w 1395 lub 1396 Jan z Tarnowa skupił w swoich rękach wszystkie dobra po rodzicach. Były to po ojcu: miasto Tarnów z zamkiem oraz wsie Skrzyszów, Łękawica, Szynwałd, Podgrodzie (obecnie część Zawady), Keiserwald (Klikowa), Gruszów, część Pawęzowa, większa część Skrzeszowic, Stanisławice koło Bochni i w powiecie lubelskim Wrotków i Bełżyce. Po matce odziedziczył zaś Wielowieś i Sielec koło Sandomierza oraz Pęcławice w pobliżu Opatowa. Najpóźniej od 1379 r. Jan z Tarnowa zaczął powiększać swój stan posiadania i wykupywać wsie sąsiadujące z jego dobrami oraz te, które jego ojciec trzymał jeszcze w zastawie lub w częściach. Na prawym brzegu Wisłoki, w oparciu o Rzochów (obecnie część Mielca), utworzył znaczny klucz dóbr. Prawdopodobne też to właśnie Jan z Tarnowa lokował w Rzochowie miasto.
Pod względem politycznym Jan z Tarnowa trzymał się konsekwentnie linii wyznaczonej przez swojego dziada, czyli popierania sukcesji jednej z córek Ludwika na na tronie polskim, przy żądaniu odrębności osoby królowej od tronu węgierskiego i wykluczeniu rządów zastępczych. Od 1382 r., w okresie bezkrólewia razem ze swoim znacznie młodszym bratem stryjecznym Spytkiem z Melsztyna, wojewodą krakowskim, współdziałał on w ramach stronnictwa panów małopolskich dążąc do tego właśnie celu. Raz tylko próbowali zainicjować samodzielną politykę, kiedy to królowa Elżbieta Bośniaczka na początku 1384 r. w Zadarze nakłoniła Jana z Tarnowa, aby wrócił do Polski, objął władzę nad zamkiem wawelskim i wydał go oddziałom węgierskim, które pod wodzą Zygmunta Luksemburskiego przebywały w Polsce. Zamiar ten udaremnił jednak Sędziwój z Szubina, który wymknął się z Zadaru i przybył do Krakowa przed Janem z Tarnowa. Kiedy na tronie w Krakowie zasiadła już Jadwiga Andegawenka panowie małopolscy przystąpili do realizacji drugiej części planu, czyli wydania jej za mąż za Jagiełłę, władcę Wielkiego Księstwa Litewskiego. Małopolscy Leliwici, wojewodowie krakowski i sandomierski, należeli do ścisłego grona osób, których działania polityczne stworzyły warunki dla powstania w dziejach naszej Ojczyzny nowej epoki, nazwanej później Jagiellońską.
Jan z Tarnowa, dziekan i wojewoda krakowski (zm. 1433)
Kolejne lata Jana z Tarnowa wciąż wypełniała działalność polityczna i dyplomatyczna. Około 6 stycznia 1420 r. wraz z poselstwem polskim przybył do Wrocławia, aby uczestniczyć w ogłoszeniu wyroku króla Zygmunta Luksemburskiego w sprawach spornych między Królestwem Polskim i Wielkim Księstwem Litewskim a Państwem zakonu krzyżackiego. Wyrok ogłoszony bez porozumienia z poselstwem polskim był skrajnie stronniczy na korzyść Krzyżaków. Powszechne oburzenie na wyrok i bezowocną politykę z Zygmuntem Luksemburczykiem spowodowało żądanie zwrotu w polityce zagranicznej. Na zjeździe w Łęczycy król zgodził się na żądanie szlachty, aby wytoczyć proces biskupowi krakowskiemu i kanclerzowi Wojciechowi Jastrzębcowi, z którego uczyniono kozła ofiarnego winnego wrocławskiej klęski dyplomatycznej. Inicjatywa w tej sprawie wyszła prawdopodobnie od Jana z Tarnowa i Mikołaja z Michałowa, którzy byli zwolennikami kontrolowania przez Radę Królewską polityki zagranicznej króla. W zamku w Łęczycy doszło do awantury, obawiano się nawet samosądu na Jastrzębcu. Wojewoda krakowski, rozumiejący szkodliwość takich rozruchów, publicznie pojednał się z Jastrzębcem (notabene bratem jego szwagra) i starał się uspokoić wzburzone umysły. Ostatecznie sprawę przekazano sądowi duchownemu, który uniewinnił kanclerza.
W 1421 r. Czesi nie uznający panowania Zygmunta Luksemburczyka po raz drugi zaproponowali Władysławowi Jagielle i Witoldowi koronę św. Wacława. W związku z tym polskie poselstwo udało się do Trnawy w Królestwie Węgierskim, aby rozmawiać z Luksemburczykiem, nieuznawanym za króla przez Czechów winiących go za śmierć Jana Husa na soborze w Konstancji. Posłani zostali Zbigniew z Oleśnicy, sekretarz królewski i Jan z Tarnowa, wojewoda krakowski. Przemawiając do króla Czech i Węgier nie żałowali mu cierpkich słów. Ten odwodził posłów od związków z Czechami łudząc ich perspektywą odzyskania przez Polskę Śląska przez małżeństwo Jagiełły ze swoją bratową Ofką, wdową po królu czeskim Wacławie IV. Szczególnie niechętny husytom Zbigniew z Oleśnicy, pozytywnie przyjął ten projekt. Później posłowie wraz z Zygmuntem udali się do Bratysławy, gdzie rezydowała Ofka, a po rozmowach z nią wspaniale obdarowani powrócili do Polski. Jagiełło w porozumieniu z księciem Witoldem wybrał jednak małżeństwo z młodziutką księżniczką Sonią Holszańską, a do Pragi wyruszył książę Zygmunt Korybutowicz jako namiestnik Witolda. Wspomnę, że w tym czasie od kilku już lat żoną Jana z Tarnowa była Eliżka ze Szternbergu, urodzona jako poddana króla Wacława IV. Co najmniej od czasu tego poselstwa można mówić o politycznej współpracy Jana z młodszym o 12 lat Zbigniewem z Oleśnicy, którego wpływy w Polsce szybko rosły. W późniejszych czasach ulegał czasem silnej indywidualności późniejszego kardynała, ale zapewne oddziaływał też hamująco na jego porywczość i bezwzględność przez charakterystyczne dla siebie umiar i poszanowanie prawa.
1 lutego 1422 r. Jan z Tarnowa zeznawał przed legatem papieskim w związku z apelacją od wyroku Zygmunta Luksemburskiego wykazując rzetelną znajomość problematyki międzynarodowej. W przeciwieństwie do innych urzędników świeckich, którzy powoływali się tylko na tradycję i doświadczenia własne, Leliwita stwierdził, że wiedzę swoją czerpie ze źródeł pisanych: „starych ksiąg historycznych i kronik”. Z zeznań tych dowiadujemy się o Janie z Tarnowa nie tylko to, że nie był analfabetą jak większość zeznających, co m.in. wynikało z jego przygotowania do stanu duchownego, ale też, że znał dobrze historię Polski i jej relacji z sąsiadami. Po Tarnowskich pozostały wyjątkowo bogate zespoły dokumentów, które później dostały się w ręce Sanguszków i w znacznej części zachowały się do dzisiaj. Można przypuszczać, że wojewoda krakowski był w swoim rodzie jednym z pierwszych opiekunów pisemnych świadectw rodzinnej przeszłości. W jego też zapewne kręgu powstał najstarszy znany panegiryk herbowy „Recomendacio Lelive”.
W lipcu 1422 r. wyruszyła kolejna wyprawa przeciwko Krzyżakom. Poprzedził ją wiec w Czerwińsku, podczas którego król Władysław Jagiełło wydał nowy przywilej ziemski zabezpieczający szlachtę przed samowolą władz sądowych i wykonawczych. Jednym z podpisanych na nim świadków był Jan z Tarnowa. Krzyżacy wzorem poprzednich lat unikali otwartej konfrontacji z przeważającymi siłami polsko-litewskimi, broniąc się tylko w zamkach. Od najznaczniejszego w Golubiu, zdobytego przez Polaków wojnę tę nazwano „golubską”. Zakończył ją już po dwóch miesiącach pokój mełneński, który po dwustu latach zakończył ekspansję państwa zakonnego na ziemie litewskie i polskie. Jednym z jego negocjatorów był wojewoda krakowski.
Po załatwieniu spraw na północy zwrócono wzrok na południe, gdzie pogłębiały się kwestie sporne między monarchami polskim i czesko-węgierskim. W listopadzie 1422 r. ze zjazdu w Niepołomicach wyruszyło liczne poselstwo po przewodnictwem prymasa Mikołaja Trąby, a wraz z nim Jan z Tarnowa, wojewoda krakowski. Po dokonaniu ustaleń monarchowie spotkali się 30 marca 1423 r. w Starej Wsi Spiskiej. Tam po potwierdzeniu traktatu lubowelskiego sprzed 10 lat strona polsko-litewska ostatecznie wycofała się ze starań o tron czeski i zawarła przymierze z Luksemburczykiem.
Na zjeździe w Warcie w październiku 1423 r. Jan z Tarnowa pod nieobecność króla rozwijał z innymi senatorami przywilej czerwiński. Statuty wareckie miały zapewnić poparcie średniej szlachty dla planowanej akcji antyhusyckiej, do której dążył przede wszystkim Zbigniew Oleśnicki, nowy biskup krakowski. W następnym roku 9 kwietnia w Wieluniu król Władysław Jagiełło wydał edykt skierowany przeciwko zwolennikom husytyzmu w Polsce i ochotnikom z Polski udającym się do Czech. 8 listopada wojewoda krakowski gościł w Tarnowie wracającego z objazdu Rusi króla Władysława Jagiełłę.
W kwietniu 1425 r. wojewoda krakowski uczestniczył w zjeździe szlachty w Brześciu Kujawskim, na którym zdecydowano, że zgoda na następstwo nowo narodzonego syna Jagiełły o imieniu Władysław zależy od uprzedniego przyjęcia przez króla zasady mówiącej, że prawowity dziedzic korony może zasiąść na tronie polskim tylko po zaprzysiężeniu przez niego dawnych przywilejów. Na ten warunek król się nie zgodził, co skończyło się później publicznym pocięciem aktu uznania jego syna przez szlachtę podpuszczoną przez biskupa Zbigniewa Oleśnickiego. Wynikało to konfliktu między panami koronnymi dążącymi do zachowania elekcyjności tronu w Polsce a dynastycznymi aspiracjami Jagiełły.
Wielkanoc 1426 r. Jan z Tarnowa spędził przy królewskim dworze w Krasnymstawie, a potem wyruszył wraz z Jagiełłą do Torunia. 49-letni wojewoda krakowski był w tym czasie poważnie chory na oczy. Najlepszy lekarz od oczu w tej części Europy był w tym czasie w państwie zakonu krzyżackiego. Władysław Jagiełło poprosił wielkiego mistrza o przysłanie go, aby zajął się Leliwitą. W kwietniu z Dobrzynia i trzy dni później z Bobrownik w listach do komtura elbląskiego król dopominał się, aby jadąc na spotkanie z nim do Torunia zabrał ze sobą lekarza. Krzyżacy spełnili prośbę polskiego monarchy i w maju oczami Jana z Tarnowa zajął się ich specjalista. Późniejsza aktywność wojewody krakowskiego świadczy o tym, że kuracja przebiegła pomyślnie.
W następnym roku Jan z Tarnowa jako jeden z sędziów wziął udział w rozstrzygnięciu bardzo drażliwej sprawy, jaką było zakwestionowanie prawości urodzenia syna Jagiełły. Trybunałowi przewodniczył wielki książę Witold a oprócz Leliwity wzięli w nim udział biskup Oleśnicki, Krystyn z Ostrowa i Mikołaj z Michałowa. W odróżnieniu od Oleśnickiego wojewoda krakowski nie był przeciwnikiem młodej królowej i można przypuszczać, że zawyrokował o jej niewinności nie tylko ze względów politycznych, ale też z przekonania.
Drugą jeszcze ważniejszą areną walki politycznej pomiędzy panami koronnymi a Jagiełłą i Witoldem dążącymi do dziedziczności swoich tronów była sprawa korony litewskiej dla Witolda, której dziedzicem z czasem zostałby syn Jagiełły. Wielki książę Witold kilkakrotnie odrzucał taką opcję, ale rozdrażniony wrogą wobec siebie polityką niektórych dygnitarzy koronnych, przystał na propozycję Zygmunta Luksemburczyka i podjął starania o koronację. Na zjeździe w Łucku w styczniu 1429 r., gdzie syn Kiejstuta ogłosił swoją zgodę, w ostry sposób wystąpił przeciw tym planom Oleśnicki. Według relacji Jana Długosza poparł go Jan z Tarnowa, wojewoda krakowski „mąż stałego umysłu i niezłomnej wiary”, osobiście raczej przyjazny Witoldowi.
We wrześniu 1429 r. zjazd w Sandomierzu wysłał biskupa Oleśnickiego i Jana z Tarnowa do Witolda z niezwykłą propozycją, która miała być zarazem manifestacją przeciw Jagielle, jak i sprawdzeniem zamiarów wielkiego księcia. Otóż po przybyciu do Grodna 29 września wystąpili z propozycją detronizacji Jagiełły i oddania Witoldowi korony całego Królestwa Polskiego. Wielki książę propozycji nie przyjął, ale urażony pozornie pokorną, a faktycznie obraźliwą mową Oleśnickiego postanowił dotknąć go obdarowując hojnie Leliwitę stu grzywnami srebra i innymi kosztownymi podarkami. Ponieważ mogło to ściągnąć na niego podejrzenie, że był zbyt przychylny Witoldowi niż należy oczekiwać od posła Oleśnicki publicznie zadeklarował, że zgodzi się na koronację Witolda jeśli wojewoda krakowski tej się nie sprzeciwi. Po pięciodniowym pobycie w Grodnie posłowie wraz z wielkim księciem udali się do Wołkowyska, gdzie jeszcze raz odmówił ich propozycji i uczynił ich świadkami przyjęcia orderu Smoka nadanego mu przez króla Zygmunta Luksemburczyka.
Ostatecznie sprawa następstwa tronu została rozstrzygnięta na zjeździe w Jedlni, gdzie 4 marca 1430 r. król Władysław Jagiełło po pięcioletnim sporze zrezygnował z monarchii dziedzicznej i przyznał mieszkańcom Królestwa Polskiego prawo wyboru, który z dwóch synów królewskich zasiądzie na polskim tronie. Jednym ze świadków dokumentu był oczywiście wojewoda krakowski Jan z Tarnowa. W tym samym roku rzeźnicy krakowscy otrzymali od króla ważny przywilej, mocą którego zezwolono im, by woły z Rusi przeznaczone na rzeź mogli pędzić, z pominięciem Sandomierza przez Rzeszów, Ropczyce i Krosno. Dokument ten świadczy o wzrastaniu znaczenia handlowego traktu ruskiego prowadzącego także przez Tarnów.
Latem 1430 r. Oleśnicki i Tarnowski ponownie wyruszyli do Wielkiego Księstwa Litewskiego, dokładnie do Wilna, gdzie mieli doprowadzić do ugody między Jagiełłą a Witoldem, który zdecydował już o przyjęciu korony. Korona do Wilna jednak nie dotarła, a sam wielki książę zmarł jeszcze w tym samym roku. Książę Świdrygiełło, następca Witolda, miał okazać się dla Polaków znacznie trudniejszym partnerem. Wkrótce po śmierci Witolda wybuchła tzw. wojna łucka. Latem 1431 r. Jan z Tarnowa wyruszył u boku króla na Wołyń przeciwko Świdrygielle. Rozchorował się jednak po drodze i z Uściługa wraz z Oleśnickim i podkanclerzym Władysławem Oporowskim powrócił do domu. O ostatnich latach życia wojewody krakowskiego wiadomo mało. W lutym 1432 r. w imieniu króla był w Lublinie. Długosz przekazał też wiadomość, być może będącą tylko pogłoską, że w tym samym roku Jan z Tarnowa dowiedział się o zamachu szykowanym przez króla na biskupa Zbigniewa Oleśnickiego i ostrzegł go o tym.
W tym samym roku wojewoda krakowski zatrudnił do nauczania i wychowania swoich synów Grzegorza z Sanoka, uważanego za pierwszego przedstawiciela humanizmu w Polsce. Po kilku miesiącach nauki w zamku tarnowskim ksiądz Grzegorz zatęsknił za środowiskiem uniwersyteckim i za zgodą wojewody przeniósł się ze swoimi uczniami do Krakowa, gdzie kontynuowali naukę wspólnie z synami Jagiełły. Jan z Tarnowa mieli pięciu synów i jedną córkę. Wydaje się, że dzieci urodziły się, kiedy wojewoda miał już ponad 40 lat. Wszystkim synom nadano jako pierwsze imię Jan a córce Katarzyna po jej babce. Dla odróżnienia synów do imienia Jan dodano drugie imię, z których cztery dowodzą przywiązania wojewody krakowskiej do łaciny i kultury starożytnego Rzymu. Najstarszy Rafał (prawdopodobnie na pamiątkę po zaginionym w 1399 r. pod Worsklą bracie). Podobnie jak kiedyś jego ojciec Jan Rafał został także przeznaczony do kapłaństwa. Kolejni synowie otrzymali drugie imiona: Amor, czyli po polsku miłość; Gratus, czyli Wdzięczny; Feliks, czyli Szczęśliwy i najmłodszy – znów Amor dla odróżnienia od starszego brata zwany młodszym. Wspomnijmy, że imię Jan otrzymali wszyscy czterej bracia urodzonego w zbliżonym czasie Jana Długosza. Katarzyna w przyszłości stała się małżonką Przecława z Dmosic, późniejszego starosty spiskiego, lubowelskiego i podolinieckiego.
Niespełna 56-letni Jan z Tarnowa zmarł między 29 grudnia a 12 stycznia 1433 r. Ponieważ żaden pięciorga jego synów nie osiągnął jeszcze 15 roku życia, wyznaczającego wiek pełnoletni, ster spraw rodzinnych i majątkowych objęła wdowa Elżbieta.
Jan Amor z Tarnowa (zm. 1500)
Najmłodszy z synów wojewody krakowskiego Jan Amor miał w momencie śmierci ojca nie więcej niż 13 lat, a prawdopodobnie znacznie mniej. Od tego momentu, który nastąpił w 1433 r., majątkiem zarządzała matka wojewodziców Eliżka. Dwóch jego starszych braci poległo pod Warną w listopadzie 1444 r. Dwa lata później trzej bracia Jan Rafał, Jan Feliks i Jan Amor podpisali się już na jednym z dokumentów jako dziedzice Tarnowa. 1 lutego 1448 r. dokonali oni podziału dóbr. Zgodnie z dawna praktykowanym w Polsce zwyczajem najmłodszemu Janowi Amorowi przypadło rodzinne gniazdo – Tarnów, miasto z zamkiem i wsiami: Gumniska, Rzędzin, Skrzyszów, Szynwałd, Zalasowa, Lubcza, Trzemesna, Łękawica Wielka i Mała (Łękawka), Poręba (Radlna), Nowy Dwór (Nowodworze), Podgrodzie (dzisiaj część Zawady), Tarnowiec i Klikowa. Z podziałem tym nie mógł pogodzić się Jan Feliks, który pozwał na roki wiślickie swojego brata twierdząc, że podział został dokonany nie przed sądem i bez jego wiedzy. Sąd jednak nie uznał jego racji i Tarnów pozostał przy Janie Amorze (przypomnę w tym miejscu, że Jan Feliks jest praojcem wszystkich żyjących Tarnowskich). Przed 1471 r. ksiądz Jan Rafał z Tarnowa zrezygnował ze swoich dóbr na rzecz obu braci. Od tego czasu obaj mieli swoje połowy w krzyskim kluczu dóbr (Krzyż, Pawęzów, Śmigno, Lisia Góra, Żukowice Stare i Nowe, Luszowice i Kobierzyn).
Pomimo sporu o dobra tarnowskie młodzi synowie wojewody zajmowali wspólne stanowisko w sporze z biskupem Zbigniewem Oleśnickim o sposób płacenia dziesięciny z dóbr klucza tarnowskiego. Trwał on od 1447 do 1450 r. W tym drugim właśnie roku Jan Amor z Tarnowa pojawił się w spisie studentów Uniwersytetu Krakowskiego.
Prawie jednocześnie z objęciem Tarnowa przez Jana Amora panowanie w Polsce objął drugi z synów Władysław Jagiełły Kazimierz. Zamierzał on się uwolnić od silnego wpływów obozu panów małopolskich, na czele którego stał kardynał Zbigniew Oleśnicki i z którym związany był ojciec Jana Amora. Od początku zatem starał się on nadawać najwyższe urzędy ludziom „nowym” ze średniej szlachty (jak na przykład Jakub Dębiński, fundator zamku w Dębnie), kilkakrotnie też odmawiał możnowładcom zatwierdzenia przywilejów. W sposób naturalny Jan Amor miał zatem znaleźć się w obozie opozycyjnym wobec Kazimierza Jagiellończyka. Skłonność do wchodzenia w konflikt z królem pogłębiała jeszcze wrodzona mu chęć przodowania.
Pod koniec sierpnia 1453 r. na zaproszenie króla i kardynała Oleśnickiego do Krakowa przybył słynny kaznodzieja włoski franciszkanin obserwant Jan Kapistran. Przebywając w stolicy do 15 maja następnego roku nawoływał krakowian do pokuty i wzywał do przeciwstawienia się ekspansji tureckiej, która właśnie zniszczyła dawne cesarstwo bizantyjskie. Doprowadzał przy tym słuchaczy do takiej skruchy i egzaltacji, że rozpalali na rynku ogniska i rzucali w płomienie przedmioty zbytku: kości do gry, obrazy a nawet instrumenty muzyczne. W czasie pobytu Jana Kapistrana w Krakowie powstał także pierwszy klasztor nowej gałęzi zakonu Braci Mniejszych, nazywanych później bernardynami. W tej właśnie sprawie spotkał się z nim Jan Amor, aby prosić Jana Kapistrana o wysłanie współbraci do pracy duszpasterskiej w Tarnowie. Kaznodzieja wyraził zgodę pod warunkiem, że wcześniej wybudowane zostaną kaplica i klasztor. Doszło do tego pięć lat później.
W czasach, kiedy Jan Amor był właścicielem Tarnowa miasto przeżywało niewątpliwie skok cywilizacyjny. Początki jego samodzielnego władania w Tarnowie (1448) wiążą się z pierwszymi wzmiankami o istnieniu ratusza i murów miejskich. W 1448 r. z inicjatywy mieszczan powstała kaplica przy szpitalu Ducha Świętego, dobrze uposażonego w ziemię. W późniejszych latach czytamy też o istnieniu w Tarnowie łaźni (1458) i wodociągów (1467). W latach 50 XV w. Jan Amor z Tarnowa regulował sprawy związane z funkcjonowaniem cechów w Tarnowie. W 1452 r. ustalono i nadano statut cechu tkaczy. Pierwsze prawa otrzymał też wtedy cech wielki, obejmujący kołodziejów, powroźników, kuśnierzy, kapeluszników i innych rzemieślników niezrzeszonych w innych cechach 11 sierpnia 1456 r. w zamku tarnowskim Jan Amor z Tarnowa nadał tarnowskim sukiennikom i płóciennikom przywilej zapewniający im wyłączne wytwarzanie sukien i płócien, bielenie ich i folowanie, a także regulujący sprzedaż wyrobów tkackich przez rzemieślników przyjezdnych. Sukiennictwo i płóciennictwo stanowiły przez długi czas najsilniejsze rodzaje rzemiosła w Tarnowie. W 1460 r. W Krakowie na prośbę Jana Amora z Tarnowa król Kazimierz Jagiellończyk zatwierdził przywileje poprzednich królów zwalniające mieszczan tarnowskich od opłat celnych w Krakowie.
W 1459 r. z fundacji Jana Amora i jego brata kanonika krakowskiego Jana Rafała za murami na Przedmieściu Małym otwarto wspomniany wcześniej kościół i klasztor Bernardynów. Według kronikarzy bernardyńskich miał być on drewniany (tutaj mamy pewien dysonans z ostatnimi odkryciami na placu Morawskiego) i traktowany był jako tymczasowy. Tarnowscy bernardyni w Tarnowie zajęli się głównie opieką duszpasterską nad mieszkańcami przedmieść, a niektórzy z nich potrafili zajmować się leczeniem ludowymi metodami.
O działalności publicznej Jana Amora z Tarnowa możemy mówić od maja 1458 r., kiedy jeszcze nie mając żadnego urzędu, wziął udział w wiecu senatorskim w Piotrkowie, podczas którego uchwalono pospolite ruszenie przeciwko zakonowi krzyżackiemu. W następnym roku nie tylko uczestniczył a nawet występował wyrażając solidarność z opozycyjnym obozem panów małopolskich zwalczającym dążenia króla Kazimierza Jagiellończyka do centralizacji i umocnienia władzy. Mimo to relacje między młodym Leliwitą a królem były poprawne. Wiosną 1460 r. pożyczył on monarsze 673 złotych węgierskich na wsparcie nowymi zaciągami wojsk oblegających Malbork. Latem 1461 r. Jan Amor już jako kasztelan sądecki wyruszył wraz Kazimierzem Jagiellończykiem i małopolskim pospolitym ruszeniem na Kujawy, gdzie miano się spotkać z wielkopolskim rycerstwem. W obozie pod Inowrocławiem dotarła do wszystkich tragiczna wiadomość z Krakowa.
16 lipca 1461 r. w trakcie rozruchów spowodowanych pobiciem miejscowego płatnerza z ręki mieszczan zginął starosta chełmski Andrzej Tęczyński, brat kasztelana krakowskiego Jana. Na wieść o śmierci i zbezczeszczeniu ciała przedstawiciela potężnego rodu możnowładzkiego zebrane w obozie rycerstwo ruszyło do namiotu królewskiego prowadzone przez Jana Amora z Tarnowa, kasztelana sądeckiego. Wygłosił on przed królem mowę oskarżycielską przeciw rajcom i mieszczanom krakowskim winnym, jego zdaniem, okrutnego morderstwa, które dotknęło nie tylko jednego człowieka, ale cały stan szlachecki a nawet samego króla. Ten zaś, nie chcąc zrażać rycerstwa w przededniu decydujących działań wojennych obiecał po powrocie z działań wojennych najsurowiej osądzić to zabójstwo. Niedługo później ze względu na nieskuteczność pospolitego ruszenia zdecydowano jednak o jego demobilizacji i o oparciu się wojska najemne.
Realizując złożoną rycerstwu obietnicę król Kazimierz IV zwołał szlachecki sąd do rozpatrzenia sprawy zabójców Andrzeja Tęczyńskiego. Odrzucono przy tym argument władz Krakowa, że zgodnie ze Statutem piotrkowsko-wiślickim z 1358 r. szlachcic miał pozywać mieszczanina przed trybunał miejski jeśli zbrodnia była popełniona w obrębie murów miejskich. Jan Amor z Tarnowa w czasie procesu odbywającego się na przełomie 1461 i 1462 r. był świadkiem oskarżenia. Całe postępowanie sądowe prowadzone z naruszeniem zasad sprawiedliwości, a także surowy wyrok, zgodnie z którym stracono „dla większego dobra” burmistrza, trzech rajców i dwóch przedstawicieli ludu był ze strony króla ustępstwem wobec urażonej w poczuciu wyższości stanowej szlachty. Potrzebował bowiem jej poparcia z powodu wojny w Prusach i w sytuacji ostrego sporu o obsadę biskupstwa krakowskiego.
W końcu stycznia 1462 r. Jan Amor z Tarnowa wziął udział w swoim pierwszym poselstwie. Skierowane było ono do króla czeskiego Jerzego z Podiebradów, który miał stać się sędzią polubownym w sporze polsko-krzyżackim. Wynikiem misji był także traktat polsko-czeski istotny dla relacji między obu państwami. Drugie poselstwo, w którym uczestniczył kasztelan sądecki udało się w marcu tego samego roku do Płocka, aby po śmierci księcia Władysława II płockiego nakłonić jego poddanych do poddania się pod władzę króla polskiego. Płocczanie wybrali jednak innych Piastów mazowieckich.
Pod koniec 1463 r. Jan Amor z Tarnowa awansował na kasztelanię wojnicką. Z następnych pięciu lat o działalności Leliwity nie ma żadnych informacji. Nie wiemy zatem czy wziął udział w zwołanym na październik 1468 roku w Piotrkowie pierwszym polskim sejmie dwuizbowym. Zapewne tak, jeśli był zdrowy. Z historii Tarnowa można tylko odnotować, że w tym właśnie roku z jego fundacji rozpoczęto w Tarnowie budowę murowanych kościoła pw. Matki Bożej Śnieżnej i klasztoru dla Braci Mniejszych, czyli Bernardynów.
W 1469 r. Jan Amor już jako kasztelan wojnicki udał się do Radomia, gdzie miało przybyć poselstwo oferujące królewiczowi Władysławowi następstwo po królu czeskim Jerzym z Podiebradów Jagiellończykowi w zamian za pośrednictwo u papieża i pomoc przeciwko królowi węgierskiemu Maciejowi Korwinowi oraz pod warunkiem zaręczenia się Władysława z córką króla Jerzego. Propozycję przyjęto, ale warunek zaręczyn względu na husyckie wyznanie czeskiego króla postawiono negocjować. Do przeprowadzenia negocjacji w tej drażliwej sprawie wyznaczono kasztelana wojnickiego Jana Amora z Tarnowa i kasztelana sądeckiego Stanisława Wątróbkę. Kiedy przybyli do Pragi w sierpniu 1469 r. sytuacja króla Jerzego z Podiebradów, który wznowił wojnę z Węgrami stała się trudna i skomplikowana. Polskim posłom udało się osiągnąć, że na październikowy sejm piotrkowski przybyło liczne i świetne poselstwo czeskie proszące o natychmiastową pomoc wojskową w zamian za zgodę na koronację Władysława jeszcze za życia króla Jerzego. Leliwita należał do komisji rokującej z Czechami. Wynikiem rozmów była decyzja o wysłaniu Czechom na pomoc oddziału liczącego 1000 konnych i gotowość do pośredniczenia między królem czeskim a papieżem w zamian za koronację Władysława i ścisłe przymierze.
W tym miejscu kilka zdań o życiu osobistym i rodzinnym Jana Amora. Przed rokiem 1471 Jan Amor poślubił Zygmuntę, córkę Prokopa z Goraja herbu Korczak, pana na Szczebrzeszynie. Miał z nią dwóch synów Jana Amora i Aleksandra oraz trzy córki Elżbietę, która poślubiła Dobiesława Lubelczyka z Kurozwęk, wojewodę sandomierskiego, Zofię, która pod imieniem Regina, stała się bernardynką w krakowskim klasztorze św. Agnieszki na Stradomiu i Katarzynę, którą wydano za mąż za Stanisława Kmitę, wojewodę ruskiego. Była ona matką słynnego Piotra Kmity, marszałka wielkiego i wojewody krakowskiego.
W listopadzie 1470 r. kasztelan wojnicki brał udział w sejmie walnym w Piotrkowie, podczas którego król Kazimierz Jagiellończyk wydał ogólny przywilej ziemski, w którym potwierdził wszystkie przywileje wydane przez jego poprzedników. W sierpniu 1471 r. po niespodziewanej śmierci króla Jerzego z Podiebradów do Pragi udał się jego następca Władysław Jagiellończyk (część czeskich i morawskich panów wybrała w 1469 r. na króla Macieja Korwina). W grupie towarzyszących mu Polaków był też kasztelan wojnicki Jan Amor z Tarnowa. Po koronacji w Pradze musiał jednak szybko wracać do Krakowa ponieważ czekała go wojenna wyprawa po koronę św. Stefana. Tym razem z młodszym, trzynastoletnim, królewiczem Kazimierzem (późniejszym świętym) wybranym na tron węgierski przez przeciwników Macieja Korwina (notabene Leliwitę i Macieja Korwina uczył i wychowywał za młodu ten sam Grzegorz z Sanoka). Koncentracja nielicznych wojsk, które miały go tam wprowadzić, miała miejsce we wrześniu pod Nowym Sączem. Wyprawa jednak nie otrzymawszy oczekiwanego poparcia wśród Węgrów zawróciła. Polakom udało się utrzymać tylko przez rok w Nitrze. Jan Długosz wymienia Jana Amora wśród tych panów, którzy mimo rozpaczliwego położenia w obliczu nadciągającego z przeważającymi siłami króla Macieja doradzali królewiczowi Kazimierzowi wytrwanie do końca.
W odpowiedzi na tę zbrojną wyprawę król Maciej Korwin wypowiedział Królestwu Polskiemu wojnę. W tej trudnej sytuacji król Kazimierz Jagiellończyk zaproponował węgierskiemu monarsze rozmowy, które odbyły się w 1473 r. w Nysie na Śląsku. Rezultaty ich miały zostać przedstawione sejmowi zwołanemu na 1 maja. Termin jego musiał zostać przesunięty na Zielone Święta (prawie o dwa tygodnie) i przeniesiony do Radomia ponieważ panowie małopolscy obrażeni na króla nie przyjechali na czas. Powodem obrazy było pominięcie ich oczekiwań podczas wyznaczania przez króla w ubiegłym roku nowych urzędników na wakujące stanowiska. Najbardziej pominięty czuł się dobiegający już pięćdziesięciu lat życia Jan Amor z Tarnowa, syn wojewody krakowskiego i wnuk kasztelana krakowskiego, dzierżący już od prawie 10 lat kasztelanię wojnicką. Na sejmie w Radomiu stanął on na czele opozycji wraz ze współuczestnikami niefortunnej wyprawy węgierskiej Stanisławem Wątróbką, kasztelanem sądeckim i Dobiesławem Kmitą, wojewodą lubelskim ostro domagając się odrzucenia ustaleń z Nysy. Dopiero po czterech tygodniach nieustannych narad i namów królowi udało się przejednać trzech najbardziej zagniewanych panów. W lipcu 1473 r. Jan Amor uczestniczył w sejmie walnym w Nowym Korczynie a w listopadzie w sejmie w Opatowie, podczas którego widocznie już pojednany z Kazimierzem Jagiellończykiem, poręczył za niego niejakiemu Janowi Baranowskiemu dług 800 zł węgierskich.
W styczniu następnego roku południową granicę Królestwa Polskiego przekroczył sześciotysięczny oddział wojsk węgierskich pod dowództwem Tomasza Tarczaya. Grabiąc, paląc i mordując w Muszynie, Jaśle, Pilznie, Brzostku i wielu okolicznych wsiach. Nie udało się im natomiast zdobyć Gorlic i Krosna (spalili przedmieścia). Do Tarnowa nie dotarli.
Na początku października 1475 r. Jan Amor z Tarnowa znajdował się w orszaku odprowadzającym wraz z królem i królową zaręczoną z Jerzym Bogatym księciem bawarskim. Nie wiemy czy Leliwita dojechał tylko do Wittenbergi, gdzie polski dwór królewny zastąpiono niemieckim i skąd znaczna część panów polskich wróciła do kraju, czy też dotarł do Landshut w Bawarii, gdzie 14 listopada odbyły się uroczystości weselne, uważane za jedne z najwspanialszych widowisk średniowiecza.
W 1476 r. z aktywności politycznej Jana Amora z Tarnowa należy odnotować udział w sejmiku zwołanym na kwiecień do Malborka w celu zunifikowania prawodawstwa Prus Królewskich z polskim i rozstrzygnięcia sprawy obsady biskupstwa warmińskiego. Wojewoda wojnicki towarzyszył królowi Kazimierzowi Jagiellończykowi podczas uroczystego wjazdu do miasta i zamku.
7 czerwca 1492 r. w Grodnie zmarł król Kazimierz IV Jagiellończyk. Nie wiemy czy kasztelan krakowski Jan Amor od razu poparł kandydaturę Jana Obrachta na tron polski, czy podobnie jak jego krewny Rafał z Jarosławia sprzyjał z początku wyborowi Władysława II Jagiellończyka, króla czeskiego i węgierskiego. Możliwe, że właśnie sprawie poparcia Jana Olbrachta dotyczyła wizyta w zamku tarnowskim Filipa Buonaccorsiego, zwanego Kallimachem, włoskiego humanisty, poety i prozaika oraz nauczyciela królewicza Jana Olbrachta. Miała ona miejsce jeszcze przed śmiercią starego króla na początku kwietnia. W czasie jednogłośnego wyboru Jana Olbrachta na zjeździe w Piotrkowie 27 sierpnia 1492 r. był tam obecny również kasztelan krakowski, który kiedy tylko zaintonowano dziękczynne „Te Deum” wysłał swojego najstarszego syna Jana do Krakowa, aby poinformował królewicza o szczęśliwie dokonanej elekcji. Jan Amor z Tarnowa brał również w sejmie koronacyjnym w Krakowie odbywającym się w październiku i listopadzie tego roku. W następnych latach sędziwy Leliwita był jednym z najbliższych doradców młodego króla, którego ten wtajemniczał we wszystkie swoje plany. Pomimo zaawansowanej podagry, która okresami uniemożliwiała chodzenie kasztelan krakowski przyjechał w lutym 1493 r. na zjazd do Piotrkowa.
Między 21 a 28 stycznia 1494 r. Tarnów zniszczył kolejny pożar. Straty były zapewne większe niż po pożarze, który miał miejsce 11 lat wcześniej. Kilka miesięcy później na prośbę Jana Amora król Jan Olbracht uwolnił kupców tarnowskich z cła sandomierskiego na lat 20. 17 Lipca 1494 r. aktem ogłoszonym w zamku tarnowskim Jan Amor z Tarnowa zwolnił na lat 10 od wszelkich czynszów i opłat tych mieszczan, których majętność uległa całkowitemu zniszczeniu, zaś tych, których majętność uległa częściowemu zniszczeniu, uwolnił na 3 lata od podatku płaconego od straganu, za wyjątkiem zobowiązań rzeźników, którzy prawdopodobnie mniej ucierpieli podczas pożaru. W dokumencie tym stwierdzono, że „miasto jest wyludnione, dochody z handlu nie istnieją, domy mieszkalne, posiadłości zniszczone są, opuszczone i porzucone”. Rok później kasztelan krakowski ze względu na zniszczenie dokumentów miejskich przez pożar zatwierdził i określił na nowo prawa cechu rzeźników. Wkrótce też rozpoczęła się odbudowa. Najpierw przeprowadzono korektę planu lokacyjnego i zezwolono na przesunięcie granicy zabudowy w głąb rynku, co umożliwiło budowę kamienic z wysuniętym podcieniem. Pierwszą, która uzyskała podcień, jeszcze ostrołukowy, była prawdopodobnie kamienica Rynek 5. Przebudowana została także kolegiata, która otrzymała wysoką wieżę, sklepienie i krótkie prezbiterium z późnogotyckimi stallami. Dobudowano do niej także od południa kaplicę Matki Bożej Szkaplerznej. W centrum rynku rozpoczęto budowę murowanego piętrowego ratusza z wieżą przy elewacji północnej i ryzalitem w elewacji południowej. Murowana stała się również większość zabudowy przy rynku. Biorąc pod uwagę, że w tym czasie na Przedmieściu Małym trwała jeszcze budowa kościoła Matki Bożej Śnieżnej i klasztoru bernardyńskiego oraz otaczających ich fortyfikacji Tarnów pod koniec XV stulecia przypominał wielki plac budowy. Skromne pozostałości świadczą, że czasów Jana Amora został rozbudowany także zamek tarnowski.
Sierpień, wrzesień i październik 1495 r. Jan Amor z Tarnowa spędził w zamku lubelskim razem z dworem królewskim i grupą senatorów. Toczyły się tam przygotowania do sejmu. Ponieważ nie mógł już chodzić o własnych siłach wnoszono go do komnaty królewskiej, gdzie prowadził z królem Janem Olbrachtem długie i częste rozmowy. Miały one charakter nieoficjalny i poufny. Przygotowania do sejmu kontynuowano potem w Sandomierzu, ale kasztelan krakowski w listopadzie wrócił już do zamku tarnowskiego. Nie pojawił się także na sejmie piotrkowskim w marcu 1496 r. W marcu następnego roku udał się jednak do Sandomierza, gdzie przebywał król z gronem najwyższych dostojników małopolskich i wielkopolskich doglądając osobiście przygotowań do wojny na wielką skalę z Turcją. Potem Jan Amor towarzyszył królowi w drodze do Przemyśla przedkładając mu do rozsądzenia spory majątkowe z synami z pierwszego małżeństwa. Obaj chcieli, bowiem dla uzyskania niezależności materialnej objąć w posiadanie dobra klucza szczebrzeszyńskiego i Januszkowice, Glinik i Gogołów, wsie z powiatu pilzneńskiego. Spór zaostrzył się do tego stopnia, że Jan Olbracht wydał 2 maja 1497 r. w Przemyślu dokument, w którym kazał spór ten umorzyć i dla zachowania pokoju między ojcem a synami wyznaczył wadium w wysokości 2000 grzywien. Najstarszy syn został nazwany w nim „tenutariuszem”, czyli dzierżawcą, a nie właścicielem dóbr macierzystych w Szczebrzeszynie. Wspomnijmy, że rok wcześniej Jan Amor z Tarnowa przekazał najmłodszemu synowi zakupione specjalnie dla niego miasteczka Dynów i Jaćmierz w powiecie sanockim z zastrzeżeniem, że dzieci z pierwszego małżeństwa mają być odsunięte od dziedziczenia tych dóbr. Obawiał się, bowiem, że najmłodszy syn może zostać skrzywdzony przez przyrodnich braci.
Z Przemyśla kasztelan krakowski pojechał jeszcze z królem do Lwowa, gdzie pozostał przez prawie miesiąc, ponieważ opóźniało się pospolite ruszenie. W wyprawie wojennej, która miała na cel odbicie od Turków ważnych czarnomorskich portów: Kalii i Białogrodu, przywrócenia polskiego zwierzchnictwa nad Mołdawią i pomszczenia klęski warneńskiej, uczestniczyli także synowie Jana Amora z pierwszego małżeństwa: Jan, zwany czasem Janem Amorem i Jan Aleksander, będący wówczas dworzaninem królewskim (czy pojednali się z ojcem przed wyprawą?). Wyprawa do Mołdawii (według Orzechowskiego kasztelan krakowski miał być jej przeciwnym) zawróciła po nieudanym oblężeniu Suczawy i 26 października 1497 r. poniosła klęskę niedaleko Koźmina w lasach Bukowiny (obecnie Ukraina). Wśród zaginionych bez wieści znalazł się Jan Aleksander z Tarnowa. Istnieje przekaz, że został wzięty do niewoli i ścięty.
Ostatnie lata życia Jan Amor spędzał w Krakowie i Tarnowie. Z tego czasu znane są tylko fundacje religijne Lewity. W 1497 r. ufundował w kolegiacie tarnowskiej alt arię pw. Bożego Ciała, a rok później także kanonię św. Barbary. Wreszcie 23 listopada 1499 r. w zamku tarnowskim podpisał dokument zatwierdzający uposażenie dla tarnowskich bernardynów, nadając im ogród oraz tereny ciągnące się wzdłuż murów, którymi otoczył klasztor. Zmarł między 5 czerwca a 5 listopada 1500 r. i został pochowany w krypcie kolegiaty tarnowskiej pod prezbiterium. Przez ponad pół wieku był właścicielem Tarnowa. Możemy dzisiaj zobaczyć pomnik Jana Amora z Tarnowa, ufundowany przez jego najmłodszego syna o tym samym imieniu w południowej nawie katedry.
Jan z Tarnowa, wojewoda sandomierski (zm. 1514)
Urodził się około 1460 r. jako pierwszy syn Jana Amora z Tarnowa i Zygmunty, córki Prokopa z Goraja i Szczebrzeszyna herbu Korczak. Nie zachowały się żadne informacje o jego edukacji i życiu osobistym. W 1474 r. był dworzaninem królewskim a dwadzieścia lat później stolnikiem dworu królewskiego (był to urząd dworski a nie publiczny). Około 1495 r. razem z młodszym bratem Janem Aleksandrem wszedł w spór ze swoim ojcem o dobra szczebrzeszyńskie oraz Januszkowice, Glinik i Gogołów, wsie z powiatu pilzneńskiego po ich zmarłej matce. Sprawa została przedstawiona królowi, który 2 maja 1497 r. w Przemyślu nakazał zakończyć spór i dla zachowania pokoju między ojcem a synami wyznaczył wadium w wysokości 2000 grzywien. Bohater tego odcinka, Jan z Tarnowa, został nazwany w nim „tenutariuszem”, czyli dzierżawcą, a nie właścicielem dóbr macierzystych w Szczebrzeszynie. W 1497 r. w przededniu wyprawy mołdawskiej król Jan Olbracht nadał prawie 40-letniemu Leliwicie kasztelanię biecką, która była dla niego pierwszym urzędem publicznym. Dodajmy, że ze wspomnianej wyprawy szczęśliwie powrócił w przeciwieństwie do młodszego brata.
Po śmierci ojca kasztelana krakowskiego w 1500 r. Jan z Tarnowa objął w posiadanie dobra tarnowskie z miastem i zamkiem. Zaraz zaczął też nękać pozwami o spadek po ojcu swoją macochę Barbarę z Rożnowa. Dwa lata później dzięki komisji rozjemczej złożonej z czterech szanowanych osób doszło do ugody i wzajemnego skwitowania z pretensji.
W 1501 r. zmarł król Jan Olbracht. Prawdopodobnie jeszcze przed śmiercią mianował Jana z Tarnowa wojewodą ruskim. W tym samym roku na następcę wybrany kolejny z synów Kazimierza Jagiellończyka wielki książę litewski Aleksander, ale pod warunkiem podpisania przywileju zmieniającego ustrój państwa na oligarchiczno-arystokratyczną republikę z odwoływalnym królem stojącym na czele senatu i wykonującym wolę senatu. Przywilej mielnicki podpisany został przez Aleksandra Jagiellończyka 25 października 1501 r. w Mielniku. W skład senatu, czyli dawnej rady królewskiej, wchodził też Jan z Tarnowa jako wojewoda ruski. Zaraz po koronacji Aleksander Jagiellończyk musiał wrócić do Wielkiego Księstwa Litewskiego. Do jego powrotu w 1503 r. królestwem zarządzał senat z kardynałem Fryderykiem Jagiellończykiem na czele. Dwa lata później przyjęcie konstytucji sejmowej „Nihil Novi” unieważniło przywilej mielnicki i zapoczątkowało budowę w Polsce demokracji szlacheckiej. Przemawiając na sejmie elekcyjnym następcy Aleksandra Jagiellończyka w 1506 r. Jan z Tarnowa zarzucił zmarłemu królowi, że ulegając podszeptom kilku faworytów łamał prawa, obalając to, co sam wspólnie z radą uprzednio postanowił. Mówiąc o faworytach Leliwita miał na myśli przede wszystkim kanclerza koronnego Jana Łaskiego, przywódcę szlacheckiego ruchu reformatorskiego.
Po ojcu Jan z Tarnowa odziedziczył dobra tarnowskie z miastem i zamkiem, a po matce klucz szczebrzeszyński w powiecie krasnostawskim i trzy wsie w powiecie pilzneńskim. Z dóbr szczebrzeszyńskich zobowiązany był płacić swojej siostrze Zofii (bernardynce Reginie) roczny czynsz o wysokości 10 grzywien. Po śmierci ojca doszło między nimi do sporu zakończonego w 1502 r. orzeczeniem arbitrów wybranych pośród Leliwitów zgodnie, z którym miał odtąd płacić siostrze 40 grzywien czynszu rocznego za jej prawa do tych dóbr. Wojewoda ruski był majętnym człowiekiem. W latach 1503-1506 kilkakrotnie wspomagał króla Aleksandra pożyczkami. Ten zaś m.in. na jego prośbę w 1504 r. nakazał naprawę mostów na Białej, Trosinie (Wątoku) i Polnej (Potoku Rzędzińskim) i zezwolił miastu Tarnów pobierać za przejazd nimi pół grosza od każdego wozu z towarami. Punkty poboru cła przy tych mostach kontrolowały ruch handlowy na szlaku krakowskim, węgierskim i ruskim prowadzącym przez nasze miasto. W przyszłości opłaty te stały się istotnym źródłem dochodu dla Tarnowa.
W czasach Jana z Tarnowa miasto już odbudowało się po wielkim pożarze w 1494 r., ale trwały jeszcze wciąż prace wykończeniowe i dekoracyjne w budowlach sakralnych. W 1504 r. mieszczanie ufundowali gotyckie stalle o 34 siedzeniach do chóru braci w bernardyńskim kościele pw. Matki Bożej Śnieżnej. Skalą i dekoracyjnością ustępują w całej Polsce jedynie stallom pelplińskim, świadcząc o wysokim poziomie mieszczańskiego mecenatu artystycznego w Tarnowie. Częściowo zachowane znajdują się obecnie w muzeum bernardyńskim w Leżajsku. 9 lat później dwaj mieszczanie Mazaniec i Stanisław Gołda ufundowali i sprowadzili do Tarnowa wykonany we Wrocławiu ołtarz główny do bernardyńskiego kościoła Matki Bożej Śnieżnej. W tym czasie powstał także otoczony kultem obraz Pana Jezusa Cierpiącego i Matki Bożej Bolesnej, który – jak odnotowano – w 1702 r. znajdował się w cmentarnej kaplicy Więzienia Chrystusa (nieistniejącej), a obecnie w kaplicy Miłosierdzia Bożego przy kościele bernardyńskim. W tym czasie kończyła się też rozbudowa kolegiaty, z którą można wiązać powstanie portalu południowego, najbogatszego pod względem rzeźbiarskim i symbolicznym w tej świątyni. Na portalu umieszczono herby Leliwa i Szternberk, które wydają się wskazywać na osobę Jana Amora Młodszego (zm. 1500) jako fundatora, ponieważ były to herby jego rodziców. Układ pól portalu wzorowany jest na drzeworycie Albrechta Dürera „Zaślubiny Maryi”, wydanego w latach 1510-1511 wskazuje jednak, że powstał on już po śmierci Jana Amora. Nie można więc wykluczyć, że fundację ojca zrealizował dopiero jego syn. Z początku XVI wieku pochodzi też polichromia w dawnej kaplicy Matki Bożej Szkaplerznej (dzisiaj za ołtarzem Piety). Najazd tatarski, który w 1502 r. zniszczył nieodległe od Tarnowa Dębicę i Mielec przypomniał o niebezpieczeństwie grożącym południo-wschodniej Polsce od czasu nieszczęśliwie zakończonej wyprawy króla Jana Olbrachta. Jakiś czas potem rozpoczęto modernizację bram i murów miejskich dostosowując ją m.in. do użycia broni palnej. Pierwsze prace odnotowano w 1513 r.
W 1507 r. nowy król Zygmunt I zwany później Starym mianował Jana z Tarnowa wojewodą sandomierskim i nadał mu starostwo odolanowskie. Odolanów to miasto w Wielkopolsce, które Jan z Tarnowa planował nawet wykupić od Zborowskich, ale ostatecznie do tego nie doszło. W 1509 r. pogorszył się stan zdrowia pięćdziesięcioletniego Leliwity. Z tego względu prosił króla o zwolnienie z obowiązku uczestnictwa w wyprawie przeciw Hospodarstwu Mołdawskiemu pod dowództwem hetmana Mikołaja Kamienieckiego. Zygmunt I na początku odmówił, ale po odwiedzinach u wojewody sandomierskiego w zamku tarnowskim (7-9 sierpnia 1509 r.) w drodze do Lwowa dał mu to zwolnienie (ciekawe, że zwolnienie ze względu na chorobę z uczestnictwa tej samej wyprawy uzyskał też 21-letni Jan Amor z Tarnowa, brat przyrodni wojewody sandomierskiego i późniejszy hetman).
W 1514 r. listem wysłanym z Wilna król Zygmunt I Stary upomniał wojewodę, aby nie zmuszał do pełnienia obowiązków wasalnych szlachcica Macieja Lisowskiego z powiatu krasnostawskiego i nakazał wstrzymać wszystkie kroki prawne wobec niego dopóki sejm nie poweźmie w tej sprawie decyzji (Lisowski odwołał się do króla od zaocznego wyroku sądu zamkowego w Szczebrzeszynie). To ostatnia wiadomość z życia Jana z Tarnowa, który zmarł bezpotomnie między 18 maja (data napisania listu) a 16 października 1514 r. Został on upamiętniony wraz z ojcem pomnikiem w kolegiacie tarnowskiej ponad 10 lat po swojej śmierci. Na pomniku (dzisiaj nawa północna katedry) widnieje błędna data śmierci 1515.