Jan „Sobiepan” Zamoyski (cz. 15/1)
Jan Zamoyski, syn drugiego ordynata zamojskiego Tomasza i Katarzyny z Ostrogskich urodził się 9 kwietnia 1627 r. w Zamościu. Jego ojciec kanclerz wielki koronny zmarł, kiedy chłopiec miał 11 lat (notabene Tomasz Zamoyski stracił ojca w tym samym wieku), matka zmarła cztery lata później. Jeszcze przed śmiercią ojciec wystarał się dla niego u króla o starostwo kałuskie. Jan miał też dwie siostry, Konstancję Gryzeldę, starszą o pięć lat, oraz Joannę Barbarę, starszą o trzy lata.
Wykształcenie, podobnie jak ojciec, zdobył w Akademii Zamojskiej. Dla odróżnienia od wielkiego dziada kanclerza i hetmana Jana Zamoyskiego nazywano go „Sobiepanem”, ponieważ nie znosił narzucania sobie czyjejś woli. Po śmierci matki w 1642 r. piętnastoletni Jan stał się współwłaścicielem Tarnowa i Hrabstwa Tarnowskiego. Drugim współwłaścicielem był spowinowacony z nim przez matkę książę Władysław Dominik Zasławski-Ostrogski. Pierwszym z jego postanowień dotyczących Tarnowa było przywrócenie jurysdykcji miejskiej na Żydami. W następnym roku po raz pierwszy odwiedził Tarnów. Podczas pobytu 4 września 1643 r. Jan Zamoyski potwierdził przywilej dany tarnowianom przez jego matkę, mocą którego zakazano Żydom trudnienia się handlem kramarskim i wyszynkiem. Z kolei 12 września 1643 r. pismem z Wiśnicza Jan Zamoyski zakazał przyjmowania Żydów do miasta, wyłamywania się ich spod władzy sądowniczej miejskiej i przyjmowania na służbę czeladzi chrześcijańskiej. Pozwolił także tarnowianom na wolny wyrąb w jego lasach.
Jeszcze w tym samym roku Jan Zamoyski rozpoczął podróż edukacyjną. Nie miał jednak podczas niej takiego nadzorcy pedagogicznego, jaki kiedyś stanowił dla jego ojca ksiądz doktor Wojciech Bodzęcki i dlatego podróż przyszłego trzeciego ordynata Zamoyskiego przybrała inną formę niż w przypadku ojca i dziada. Jak pisał Adam Andrzej Witusik: „Kiedy twórca Ordynacji Zamoyskiej, Jan Zamoyski odbywał regularne studia zagraniczne, to jego syn Tomasz już tylko podróże «turystyczno-naukowe», «informacyjno-polityczne», zaś wnuk «Sobiepan», «wojaże erotyczne», w przenośni i dosłownie, albowiem główną domeną jego zainteresowań były pełne wdzięku córy Terpsychory i Melpomeny, a nierzadko pośledniejsze dziewczęta Paryża, Rzymu czy Wenecji”[1].
O pobycie w latach 1643-1646 przez Zamoyskiego we Włoszech można powiedzieć, że poza zawieraniem bliższych znajomości z tancerkami i aktorkami młody Zamoyski był podejmowany z honorami przez senat Republiki Weneckiej, książąt Mantui i Florencji, wicekróla Neapolu, był także w Lucce i w Rzymie, gdzie przyjął go papież Urban VIII a potem jego następca Innocenty IX. Zamoyski był także w Paryżu, Brukseli, Londynie i Wiedniu, a podobno nawet w Portugalii i Ziemi Świętej. W międzyczasie uczęszczał także na wykłady kilku europejskich uczelni. Podczas pobytu we Francji nawiązał znajomość z Ludwiką Marią, przyszłą żoną króla Władysława IV. Wziął udział w uroczystym wjeździe polskiego poselstwa do Paryża i balu uświetniającym zaślubiny per procura. Na koniec zaś dołączył do orszaku Ludwiki Marii i wraz z nim powrócił do kraju.
Do Zamościa powrócił w 1646 r., aby w wieku 19 lat objąć Ordynację Zamojską. W prezencie powitalnym od miasta otrzymał m.in. 100 pomarańczy i 50 cytryn. W tym samym roku zajął się także sprawami tarnowskimi 3 października 1646 r. pismem z Cerekwi Jan Zamoyski pozwolił miastu Tarnów wziąć w posiadanie łaźnię pod warunkiem naprawy budynku i płacenia z niego daniny księżom wikarym. Ponownie zakazał także Żydom trudnienia się handlem kramarskim i wyszynkiem.
Długo w Polsce jednak nie zabawił. Włochy tak mu się spodobały, szczególnie jako miłośnikowi teatru, że do 1652 r. wyjeżdżał tam każdego roku, głównie do Wenecji, gdzie prowadził wystawny tryb życia. Poza teatrem i pięknymi kobietami młody ordynat interesował się wzorem swoich wielkich przodków sprawami wojskowymi i wziął udział w jakichś wyprawach wojennych, podczas których przejawiał sporo talentu. Nie przejawiał za to ambicji politycznych i tak jak ojciec był zawsze lojalny wobec króla. Zachowała się opinia, że kazał się tytułować księciem na Ostrogu i Zamościu, a to z tego powodu, że po matce odziedziczył część dziedzictwa Ostrogskich. Tak jednak nazywali go tylko Francuzi ze względu na jego bogactwo. Sam podpisywał się zwyczajnie JZamoyski[2].
Po śmierci króla Władysława IV 20 maja 1648 r. starosta kałuski Jan Zamoyski wziął udział w trwającym pół roku sejmie elekcyjnym. W tym czasie trwało już powstanie Chmielnickiego. Po bitwie pod Piławcami we wrześniu 1648 r. południowo-wschodnia Polska stanęła otworem przez zbuntowanymi Kozakami oraz ich sojusznikami Tatarami. W Zamościu przebywał w tym czasie wojewoda ruski Jeremi Wiśniowiecki, mąż Gryzeldy Konstancji, siostry Jana Zamoyskiego. Przed nadejściem nieprzyjaciela opuścił jednak Zamość, aby także udać się na sejm elekcyjny do Warszawy. Po 17 dniach oblężenia Chmielnicki i Tuhaj-bej odeszli spod przepełnionego przez uciekinierów Zamościa zadowoliwszy się okupem w wysokości 20 tysięcy złotych polskich.
W 1651 r. starosta kałuski jako współwłaściciel Tarnowa wysłał do naszego miasta komisję kierowaną przez podskarbiego zamojskiego Jerzego Szornela (Sornela), aby zbadać stan zamku tarnowskiego i zapewne miasta. Kontrola ta miała prawdopodobnie związek z dywersją prowadzoną na tyłach polskich przez agentów hetmana Chmielnickiego i niepokojami na Podhalu i Sądecczyźnie, które w czerwcu tego roku miały przerodzić się w powstanie chłopskie kierowane przez Aleksandra Kostkę Napierskiego. Zachował się opis kiedyś pięknego, a wtedy opustoszałego już i niszczejącego zamku tarnowskiego spisany przez Jerzego Szornela dnia 1 maja 1651 r. na podstawie relacji stróża „zamojskiej” części zamku.
Zamek ten położeniem miejsca i murami bardzo obronny, i do wczasu mieszkających ozdobnie kiedyś wystawiony, teraz bardzo spustoszał dla wierzchu niepogodom otworzonego, i dachów, tak pod gonty, jako i pod dachówką całe rzeszoto zepsowanych. Nie tylko nieprzystępnym z natury, ale teraz dla mostów zepsowanych, zgniłych i obalonych wejścia prawie żadnego nie ma. Pod wielkim strachem po zgniłych drzewach tu do zamku i tam wewnątrz przychodzi. W samym zaś gmachu albo murach wielka ruina i nic prawie całego nie ma; wpół już pogniłe obaliły się pokoje, które pod gontami były, a wpół jeszcze pod dachówką zostają jakikolwiek pozór mające, i tylko wejścia kiedyś budynku, co i na podniebieniach snycerską robotą wystawionych, i na drzwiach, i pawimentach marmurem i alabastrem kładzionych, do tych czas jeszcze znać, ale to wszystko dalszą i większą ruiną „minatur, jeżeli prędko dachem ta kosztowna struktura nie będzie przykryta. Mury tam jeszcze całe i potężne zostają. „De castro” do pisania, co by godnego było nie masz. Tylko to, że pustki, a zamków dobrych we drzwiach kilka, a drzwi także kilkoro na zawiasach, z antabami i klamkami, okien jeszcze kilka od wiatru niedopsowanych. Przy czym straż tam mieszka z Księcia Jegomości [Władysława Dominika Zasławskiego Ostrogskiego] i dogląda walących się co dzień ruin. Przykrycia co prędzej trzeba! Armaty, która tam bywał nie masz teraz. Zbroisk kilkoro zardzewiałych i zasiadaczów starych, pogniłych troje, a oszczepów cztery, wiader dwie skowanych żelazem. Muszkiecisko jedno i jedenaście sztuk muszkietów[3].
[1] A. A. Witusik, O Zamoyskich, Zamościu i Akademii Zamojskiej, Lublin 1978, s. 131.
[2] A. Kędziora, Jan Zamoyski, zwany Sobiepanem (1627-1665) III ordynat, w: zamościopedia.pl (dostęp: 20.12.2022).
[3] K. Moskal, In Castro Nostro Tarnoviensi. Zamek tarnowski jako rezydencja, warownia i centrum administracyjno-gospodarcze dóbr Tarnowskich, Tarnów 2001, s. 31-32.
Jan “Sobiepan” Zamoyski (cz. 15/2)
W 1651 r. Jan Zamoyski odsprzedał swoją część dóbr tarnowskich biskupowi krakowskiemu Piotrowi Gembickiemu. Część tę wyceniono na sumę 140 tysięcy florenów. Biskup nie wypłacił jednak Zamoyskiemu pełnej sumy i z tego powodu nie doszło do jego intromisji jako nowego współwłaściciela Tarnowa. Obie strony zgodziły się na rozwiązanie zwane „wyderkafem”, czyli zawarcie umowy kupna renty z nieruchomości z zastrzeżonym prawem odkupu przez pierwotnego sprzedawcę. Było to stosowane od XIII wieku obejście zakazu lichwy. Zamoyski otrzymał zatem pewną sumę pieniędzy za swoją połowę Hrabstwa Tarnowskiego, ale za to był zobowiązany do wypłacania biskupowi Gembickiemu corocznie 7 procent z tej sumy. Z dokumentów wynika, że od tej pory posiadacze tego prawa do renty z Tarnowszczyzny występowali w charakterze jego współwłaścicieli. Od tego czasu kończy się zatem aktywność trzeciego ordynata zamojskiego w związku z Tarnowem, ale prześledźmy do końca losy tej ciekawej postaci.
W 1653 r. Jan Zamoyski otrzymał od króla Jana Kazimierza urząd krajczego koronnego, a następnie podczaszego, który pełnił do 1658 r. Swojej namiętności do płci pięknej nie mógł już w tym czasie realizować podczas długich pobytów w Wenecji. Znalazł więc rozwiązanie inspirowane zwyczajami Bliskiego Wschodu. Utrzymywał bowiem przy swoim dworze cały harem ubogich wieśniaczek i szlachcianek z podupadłych rodzin, które oddawały mu się w zamian za finansowe wsparcie i łaskę. Zacytuję słowa profesora Waldemara Bednaruka, współautora (obok Alex Vastatrix) i konsultanta powieści historycznej „Harem” oraz jej kontynuacji „Dom gejsz”, które w bibliotekach publicznych zajmują przeważnie półki z „literaturą arabską”: „Harem Sobiepana nie był wyjątkiem, gdyż znamy też inne, jednak różnił się od pozostałych rozmachem, organizacją, systemem naboru kandydatek. O ile inni tworzyli swoje haremy z branek zdobytych podczas wypraw wojennych, albo z porywanych siłą córek chłopskich i mieszczańskich, ewentualnie z kobiet zajmujących się zawodowo prostytucją, Zamoyski postawił na bardziej pokojowe i nowatorskie metody naboru. Płacił kobietom przebywającym w haremie w zamian za ich usługi i przyjmował tylko wyselekcjonowane kandydatki. Od pierwowzoru różnił się praktycznie wszystkim, gdyż nie miał on być kopią istniejących haremów, lecz realizacją pewnej wizji raju tu na ziemi, jaka powstała w umysłach mężczyzn tego okresu”[1].
Podczas najazdu szwedzkiego, zwanego potopem, pozostał wierny królowi Janowi Kazimierzowi. Przystąpił do konfederacji tyszowieckiej zawiązanej 29 grudnia 1655 r. przez hetmana wielkiego koronnego Stanisława „Rewerę” Potockiego i hetmana polnego koronnego Stanisława Lanckorońskiego w celu podjęcia ponownej walki z wojskami króla szwedzkiego pod prawowitym monarchą Janem Kazimierzem.
24 lutego 1656 r. pod Zamościem stanęła armia szwedzka licząca 18 tysięcy ludzi, zmierzająca w kierunku Lwowa, gdzie koncentrowały się siły polskie. Nie była ona jednak wyposażona w ciężkie działa oblężnicze niezbędne, aby próbować skutecznie zmusić Zamość do poddania. Dwa dni później przybył sam król Karol Gustaw, który wezwał Zamoyskiego do poddania twierdzy. Po zdecydowanej odmowie Szwedzi ostrzelali Zamość, ale ponownie nic nie uzyskali u Sobiepana, który odpowiedział, że w żadne układy nie chce wchodzić i „że gdyby miał życie sto tysięcy razy stracić, zawsze by je na usługi króla i pana swego poświęcił, jeżeli zaś król po tak krótkim pobycie pod jego fortecą już nudzić zaczyna, tedy mu przyśle skrzypków, aby mu zagrali […]. Nazajutrz jeszcze król szwedzki do niego przysłał, żeby żądał co zechce, a wszystko uzyska, kiedy wczoraj nie chciał przyjąć poddanych z jego strony propozycji. Na co pan Zamoyski odpowiedział, iż jedynym jego życzeniem jest, aby król Jegomość wrócił sobie tam, skąd przyszedł i nie przerywał mu więcej uciech zapustnych”[2]. Ostatecznie król szwedzki musiał odstąpić od Zamościa, który obok klasztoru jasnogórskiego, zamku w Łańcucie i Gdańska stał się jedną z czterech twierdz, które oparły się jego wojskom. Wiadomość o nieugiętej postawie Jana Zamoyskiego rozeszła się po całej Polsce przyczyniając mu sławy i dodając otuchy w serca walczących. Opowieść o oblężeniu obrosła panegirycznymi, a nawet fantastycznymi relacjami. Jedną z nich o Niderlandach ofiarowanych królowi szwedzkiemu przez Zamoyskiego w zamian za województwo lubelskie w dziedzicznym władaniu wykorzystał za Wespazjanem Kochowskim Henryk Sienkiewicz w powieści „Potop”, którego bohaterowie przebywali w oblężonym Zamościu. Po odzyskaniu Warszawy 1 lipca 1656 r. król Jan Kazimierz odesłał do twierdzy zamojskiej najważniejszych jeńców szwedzkich na czele z feldmarszałkiem Arvidem Wittenbergiem.
Po raz ostatni podczas tej wojny nieprzyjaciel pojawił się pod Zamościem w 1657 r. Były to wojska węgierskie i kozackie księcia siedmiogrodzkiego Jerzego II Rakoczego, sojusznika króla szwedzkiego. Nie próbował on jednak zdobyć Zamościa, ale zatrzymał się tylko za stawem. Ordynat zamojski wysłał mu żywność na obiad, a ten przez posłów odpowiedział mu, że przybył tu tylko po drodze i nie jako wróg, lecz jako bliski i brat[3].
Wspomnijmy, że w czasie tej wojny 6 maja 1656 r. zmarł drugi współwłaściciel Hrabstwa Tarnowskiego książę Władysław Dominik Zasławski-Ostrogski. Od tego czasu ze względu na małoletniość jego syna Aleksandra Janusza zarządzała nimi jego matka Katarzyna z Sobieskich, siostra chorążego wielkiego koronnego Jana Sobieskiego, przyszłego króla Polski, którego drogi niebawem zejdą się z drogami Sobiepana.
[1] W. Bednaruk, Jak wyglądał staropolski harem?, w: https://kurierhistoryczny.pl/artykul/jak-wygladal-staropolski-harem,568 (dostęp: 21.12.2022).
[2] A. A. Witusik, O Zamoyskich, Zamościu i Akademii Zamojskiej, Lublin 1978, s. 186.
[3] Tamże, s. 190.
Jan “Sobiepan” Zamoyski (cz. 15/3)
3 marca 1658 r. 31-letni Jan Zamoyski, starosta kałuski poślubił 18-letnią Marie-Casimire-Louise de La Grange d’Arquien, jedną z ulubionych dwórek królowej Ludwiki Marii. Królowa uważała, że bogaty i wierny Janowi Kazimierzowi Zamoyski będzie w ten sposób jeszcze bardziej związany z dworem królewskim. Ślub odbył się w zamku królewskim w Warszawie (podczas niego wypito 300 beczek wina). Dnia 30 marca uroczyście witana Maria Kazimiera Zamoyska wjechała do Zamościa. Wejście w stan małżeński zmusiło ordynata zamojskiego do tymczasowej zmiany obyczajów a przede wszystkim do odprawienia swojego haremu, co znakomity poeta Andrzej Morsztyn uwiecznił w wierszu „Paszport kurwom z Zamościa”.
„Zośka z Zamościa, Baśka z Turobina,
Jewka ze Zwierzyńca, z Krzeszowa Maryna.
Te cztery kurwy z piątą panią starą,
Pod dobrą idą na wędrówkę wiarą,
Służyły wiernie, póki pański długi
Kuś potrzebował ich pilnej usługi.
Teraz, że ślubne związki zwarte z żoną,
Precz ich zapewne od dworu wyżoną”
W kwietniu 1659 r. urodziła się córka Jana i Marii Kazimiery Zamoyskich, której na cześć królowej nadano imię Ludwika Maria. Dziecko zmarło jednak po miesiącu. W tym czasie Maria Kazimiera zaczęła szukać pocieszenia u chorążego koronnego Jana Sobieskiego. Poznali się cztery lata wcześniej podczas jednej z zabaw dworskich towarzyszących obradom sejmu warszawskiego. Królowa Ludwika Maria rozważała nawet jego kandydaturę na męża Marii Kazimiery, ale ostatecznie zdecydowała się na ordynata zamojskiego. Teraz kiedy była jego żoną początkowy, niewinny romans zaczął przemieniać się w żarliwą miłość. Pisała do niego: „Współczuję WMści udrękom, ale i mnie jest bardzo niemiło, że un chłop gruby śpi na jednej ze mną poduszce”[1]. Określenie „gruby” nie dotyczyło raczej figury, ale obyczajów. Trzeba jednak przy tym pamiętać, że pomimo nadmiernie „gminnymi skłonnościami”, przejawiającym się choćby w upodobaniu do mocno zakrapianych biesiad Sobiepan nie był człowiekiem prymitywnym. Był jednym z pierwszych Polaków gustujących w literaturze francuskiej. Wspominałem już o jego pasji do teatru. Na jego dworze w 1660 r. odbyła się premiera „Cyda” Pierre’a Corneille’a wystawiona siłami profesorów i studentów Akademii Zamojskiej. Dwa lata później wystawiono pierwszy polski dramat polityczny pt. „Polska napadnięta przez Szwedy” nieznanego autora. W latach 1661-1671 wystawiono w Akademii Zamojskiej 9 dramatów napisanych przez jej profesorów, jako aktorzy występowali studenci.
Przytoczmy w tym miejscu fragment wydanego w 1698 r. pamiętnika Franciszka Pawła Dalairaca, Francuza, który przez pewien czas pełnił funkcję dworzanina i agenta króla Jana III Sobieskiego. Tak pisał o trzecim ordynacie zamojskim: „ Był on ulubieńcem i dumą całej Polski. Posiadał – obok olbrzymiego majątku – królewski gest, duszę wielką, szlachetną i hojność posuniętą do ostateczności zwłaszcza względem nacji francuskiej, której był zapamiętałym wielbicielem. Trwonił w ciągu sześciu miesięcy dochód 12 setek tysięcy liwrów w naszej monecie – nigdy mu to nie wystarczyło na dłużej…. Książę Zamoyski z właściwą sobie hojnością i rozrzutnością rozpowszechnił zwyczaj podawania do stołu po uczcie wielkich mis pełnych złotych dukatów, ułożonych w piramidy”[2].
Jan Sobieski, aby być bliżej ukochanej Marysieńki często rezydował w jednej ze swoich rodowych posiadłości w Pilaszkowicach odległych 50 km od Zamościa. We wrześniu 1661 r. w kościele Karmelitów w Warszawie przysięgli sobie dozgonną miłość oraz wymienili pierścionki. Od tego czasu korespondencja między nimi stała bardziej systematyczna i intymna. Chcąc zabezpieczyć się przed zdemaskowaniem kochankowie wymyślili pseudonimy dla siebie i osób z rodziny. Tak więc Jan Zamoyski nazywany był Fujarą, Koniem, Makrelą lub Fontanną. Jego siostra Gryzelda Konstancja, która po śmierci męża Jeremiego Wiśniowieckiego w 1651 r. mieszkała w Zamościu, pojawiała się w listach pod pseudonimami Brytfanna lub Basetla. Pseudonimami Marysieńki były Róża, Astrea, Esencje, Jutrzenka i Kleopatra, zaś Sobieskiego – Celadon, Jesień, Proch, Orondat i Sylwander. Same listy określane były jako „konfitury” i „owoce”[3]. W jednym z listów pani Zamojska donosiła: „Z Fujarą i Brytfanną siadam do stołu i widuje się tylko wtedy, kiedy nie można inaczej. Fujara się na mnie z tego powodu gniewa, ale choćby miał się gniewać jeszcze bardziej, to i tak będę się ich starała widywać jak najrzadziej”[4].
Po małżeństwie z ulubienicą królowej Zamoyski otrzymał urząd wojewody kijowskiego (1658) a następnie sandomierskiego (1659). Nie znamy jednak jego wartych wymienienia osiągnięć w życiu publicznym z ostatniego okresu jego życia. Nie doczekał się też potomka. Czworo dzieci Jana i Marii Kazimiery zmarło jeszcze w wieku niemowlęcym. Sobiepan był opiekunem swojego siostrzeńca Michała Tomasza Korybuta Wiśniowieckiego, który w 1669 r. został koronowany na króla polskiego.
Jan Zamoyski, trzeci ordynat zamojski zmarł 7 kwietnia 1665 r. Był badany przez czterech doktorów z powodu pogłosek o otruciu. Podczas sekcji zwłok mieli oni znaleźć „serce w połowie i wątrobę po części zgnite”. Istnieją wątpliwości czy był chory wenerycznie. Na Sobiepanie zakończyła się główna linia Zamoyskich a Ordynacja Zamojska stała się przedmiotem wieloletnich sporów.
[1] A. A. Witusik, O Zamoyskich, Zamościu i Akademii Zamoyskiej, Lublin 1978, s 191.
[2] Cyt. za tamże, s. 205.
[3] Tamże, s. 193.
[4] Tamże, s. 194.
Jan “Sobiepan” Zamoyski – epilog (cz. 15/4)
Dnia 7 kwietnia 1665 r. zmarł w Zamościu bezdzietnie Jan „Sobiepan” Zamoyski, wojewoda sandomierski. Rozpoczęła się walka o dziedzictwo po nim. Siostra zmarłego księżna Gryzelda Wiśniowiecka (zm. 1672) wspierana przez Koniecpolskich, jako spadkobierców drugiej siostry Sobiepana, Joanny Koniecpolskiej (zm. 1653), wystąpiła z roszczeniami spadkowymi, powołując się na ogólne zasady dziedziczenia obowiązujące w prawie polskim. Drugą stroną sporu byli przedstawiciele drugiej linii Zamoyskich kasztelan czernihowski Zdzisław Jan Zamoyski i jego syn Marcin. Księżna Wiśniowiecka, wspomagana przez Koniecpolskich, nie czekając na ostateczne rozstrzygnięcie sądowe, zajęła siłą dobra ordynacji oraz inne dziedziczne posiadłości zmarłego brata. Pozycję księżnej Wiśniowieckiej silniejszą czynił także fakt, że od 1669 r. jej syn Michał Korybut Wiśniowiecki był królem polskim.
Tarnów, a dokładnie połowa Hrabstwa Tarnowskiego, zwana „zamojską” była własnością Stanisława Koniecpolskiego, syna Joanny Barbary z Zamoyskich i Aleksandra Koniecpolskiego. Ten przed swoją bezpotomną śmiercią w 1682 r. odstąpił ją Janowi Koniecpolskiemu – krewnemu z bocznej linii. Ten także umierając bez dziedzica dokonał jej darowizny na Elżbiety z Koniecpolskich Korycińskiej i jej synów. Kiedy zaś oni także wymarli bezpotomnie pod koniec XVIII w. Tarnów przeszedł w ręce Marianny z Koniecpolskich Walewskiej i jej syna, starosty wareckiego Zygmunta Walewskiego[1].
Pamiętać trzeba, że „zamojska” część Hrabstwa Tarnowskiego obciążona była ona od 1651 r. rentą wynikającą z kredytu, zwanego wyderkafem, czyli suma kredytu, którego w tym roku biskup krakowski Piotr Gembicki udzielił Janowi „Sobiepanowi” Zamoyskiemu. Prawo do tej renty biskup odstąpił w 1654 r. swemu bratu Krzysztofowi, kasztelanowi gnieźnieńskiemu, po którym odziedziczył ją Andrzej Gembicki, starosta nowodworski. W 1666 r. prawo to nabył Jan Wielopolski, kasztelan wojnicki. Z kolei jego syn, również Jan Wielopolski, odsprzedał je w 1678 r. podskarbiemu Andrzejowi Morsztynowi. Podskarbi i zarazem cytowany już wyżej poeta po pięciu latach sprzedał prawo do renty z tarnowskiego wyderkafu Franciszkowi Bielińskiemu, wojewodzie malborskiemu, a jego syn Ludwik Kazimierz Bieliński odstąpił je wspomnianemu także wyżej Marcinowi Zamoyskiemu, wojewodzie lubelskiemu, podskarbiemu koronnemu, który ostatecznie wygrał walkę o dziedzictwo Zamoyskich i stał się czwartym ordynatem zamojskim. Renta z wyderkafu z 1651 r. wróciła zatem do Zamoyskich, ale „zamojska” połowa Tarnowa należała już wtedy do innej rodziny[2].
W latach 1651-1697 sytuacja własnościowa Tarnowa i całego hrabstwa wyglądała w ten sposób, że składały się z dwóch części „książęcej” i „zamojskiej z tym, że ta druga miała nie tylko swojego zwykłego właściciela, ale także właściciela renty wypłacanej mu corocznie przez pierwszego i wynoszącej 7 procent z wyderkafu, czyli kredytu, który Sobiepan wziął od biskupa Gembickiego. W źródłach pisanych jako właściciele występują jedni i drudzy. Co prawda nie ma tych wystąpień zbyt wiele, bo szybko zmieniających się właścicieli bardziej interesowały głównie terminowe wpływy finansowe, a mniej stan dóbr tarnowskich. Charakterystyczne, że żaden z nich nie wystarał się o potwierdzenie przywilejów dla miasta u króla, co było nieformalną tradycją do połowy XVII w. Pod tym względem znacznie lepiej wypadają właściciele części książęcej.
Znamy następujące decyzje dotyczące części „zamojskiej” Tarnowa z okresu po śmierci Jana „Sobiepana” Zamoyskiego.
Dnia 26 lutego 1671 r. pismem z Wierzchosławic Jan Wielopolski, stolnik koronny, właściciel renty z części „zamojskiej” Tarnowa, oddał Urzędowi Miejskiemu puste place w Tarnowie do rozdzielenia między chcących je zabudować.
W inwentarzu dóbr tarnowskich z 1675 r. należących do Jana Wielopolskiego pojawia się informacja, że zamek tarnowski jest przez obecnych współwłaścicieli nakryty nowym dachem i odrestaurowany. Wydaje się jednak, że inicjatorem i głównym inwestorem prac przy zamku był właściciel części „książęcej” Aleksander Janusz Zasławski-Ostrogski, o którym napiszemy w następnym odcinku.
W lutym 1676 r. w dwóch oddzielnych dokumentach współwłaściciele Tarnowa książę Michał Kazimierz Radziwiłł i Stanisław Koniecpolski, powołując się na dawne przywileje, wyłączają Żydów spod jurysdykcji miejskiej i poddają ich sądowi zamkowemu, polecając zarazem, aby na równi z innymi mieszczanami korzystali z określonych uprawnień.
Dnia 2 maja 1688 r. Marcin Zamoyski, podskarbi wielki koronny i właściciel renty z części „zamojskiej” Tarnowa w dwóch pismach wydanych w Zamościu nakazał poddanym ze wsi Hrabstwa Tarnowskiego, aby według dawnego zwyczaju dostarczali ostrwi, czyli sękatych żerdzi do wałów miasta Tarnowa, a mieszczanom, by naprawili wały i spalone nakrycia murów miejskich.
Osobą, która dokonała częściowego uzdrowienia tej szkodliwej dla Tarnowa sytuacji była Teofila Ludwika z Zasławskich Lubomirska, właścicielka „książęcej” części Tarnowa. W 1697 r. wykupiła od Zygmunta Walewskiego, starosty wareckiego, część „zamojską” za 90 tys. zł. Walewski już po otrzymaniu zaliczki dowiedział się, że Anna Franciszka z Gnińskich Zamoyska, wdowa po podskarbim Marcinie Zamoyskim, która odziedziczyła po nim prawo do renty z części „zamojskiej” Tarnowa gotowa jest zapłacić mu więcej, więc nie oglądając się na podpisany kontrakt z Lubomirską sprzedał Zamoyskiej część „zamojską” Tarnowa za sumę 110 tys. zł. W odpowiedzi Lubomirska pozwała Walewskiego i Zamoyską przed sąd, który unieważnił drugi kontrakt i skazał pazernego możnowładcę na sześć tygodni wieży. Teofila Ludwika Lubomirska stała się więc formalnie posiadaczką obu części Tarnowa, ale ściągnęła na siebie zarazem długotrwałe procesy z dziećmi Zygmunta Walewskiego i Zamoyskimi. Do spłacenia pozostały też sumy zastawne, które spłacił dopiero w 1742 r. książę Paweł Karol Sanguszko ostatecznie kończąc wprowadzone przez Jana „Sobiepana” Zamoyskiego zamieszanie w sytuacji własnościowej Tarnowa.
Ostatnią osobą z rodziny Zamoyskich związaną z Tarnowem była księżna Konstancja Sanguszkowa, córka Stanisława Zamoyskiego i Róży z Potockich. Była żoną księcia Eustachego Sanguszki. Zmarła w 1946 r. O niej więcej przeczytać można m.in. w książce „Panie na Tarnowie”.
[1] S. Grodziski, Akta w sprawach chłopskich Hrabstwa Tarnowskiego z połowy XVIII w,. Wrocław – Warszawa – Kraków 1970, s. 22-23.
[2] Tamże, przypis 21.