Krzysztof Moskal: Panowie na Tarnowie cz. 13 /1-6 Władysław Dominik Zasławski Ostrogski (1618-1656)

Władysław Dominik Zasławski Ostrogski (Cz. 13/1)

Był synem Aleksandra Zasławskiego, wojewody bracławskiego i kijowskiego oraz Eufrozyny Ostrogskiej, córki kasztelana krakowskiego Janusza Ostrogskiego. Od strony ojca był prawnukiem wybitnego dowódcy Romana Sanguszki, hetmana polnego litewskiego, zaś od strony matki prawnukiem Jana Amora Tarnowskiego, sławnego hetmana wielkiego koronnego. Urodził się w 1616 r. Protoplastą rodu Zasławskich był Jurij Wasiljewicz Zasławski zm. około 1500 r. Nazwisko przyjął od głównej siedziby rodowej – Zasławia na Wołyniu (ukr. Ізяслав). Istniał także inny ród o tym nazwisku piszący się z Zasławia koło Mińska Litewskiego, dla odróżnienia nazywany Zasławskimi-Mścisławskimi. Ojcem Władysława Dominika był Aleksander Zasławski, wykształcony na uniwersytetach w Ingolstadt, Padwie i Bolonii. W chwili narodzin syna sprawował urząd wojewody bracławskiego. Matka Eufrozyna, była córką Janusza Ostrogskiego i Zuzanny z węgierskiego rodu Seredy. W dzieciństwie wraz z siostrą Eleonorą często zamieszkiwała w zamku tarnowskim. W tym samy roku, kiedy narodził się Władysław Dominik jego dziad Janusz Ostrogski wpisał do akt Trybunału Lubelskiego założoną przez siebie ordynację założoną dla zachowania niepodzielności dóbr. Gasła już wtedy jego nadzieja na męskiego potomka, dlatego też wpisano, że dobra ordynackie Janusza Ostrogskiego miał odziedziczyć w pierwszym rzędzie jego syn, a gdyby tego nie było, któryś z synów jego córki, Eufrozyny (Eleonora zmarła bezpotomnie). Ordynacja obejmowała wtedy 23 miasta i około 400 wsi położonych na terenach województw bracławskiego, kijowskiego i wołyńskiego oraz dobra alodialne (ich częścią był klucz tarnowski) składające się z 19 miast i około 160 wsi. Hrabstwo po śmierci Janusza Ostrogskiego otrzymała w dożywocie wdowa po nim Teofila Ostrogska. Po jej śmierci ono także miały przypaść wnukowi księcia Janusza. Pierwszym ordynatem ostrogskim został najstarszy syn Aleksandra i Eufrozyny Zasławskich – książę Franciszek. kilkuletni chłopiec uległ jednak tragicznemu wypadkowi w 1621 r., spadając podczas zabawy z murów zamku w Ostrogu. Ponieważ nie żył także ich drugi syn – Karol, drugim ordynatem ostrogskim a także spadkobiercą pozostałych dóbr po dziadku, najbogatszym magnacie Rzeczypospolitej został pięcioletni Władysław Dominik. Oczywiście do czasu osiągnięcia przez niego pełnoletniości majątkiem tym miał zarządzać jego ojciec Aleksander Zasławski. Dla podkreślenia związku rodzinnego z Ostrogskimi i jako ordynat ostrogski młody książę podpisywał się jako Zasławski-Ostrogski.

Informacji o dzieciństwie i edukacji Władysława Dominika mamy niewiele. W trzynastym roku życia – po śmierci ojca w 1629 r. – został sierotą. Matka zmarła rok wcześniej. Na jego opiekunów wyznaczeni zostali biskup krakowski Andrzej Lipski h. Grabie i ówczesny biskup kijowski Bogusław Radoszewski h. Oksza. Podstawowe wykształcenie zdobył w domu. Podobno już w wieku dziesięciu lat „w gramatyce był dobry”. W późniejszych latach uczył się w Akademii Zamojskiej. W 1630 r. chłopiec został przyjęty do Akademii Krakowskiej. Uczył się głównie pod kierunkiem profesora Jana Petrycego, medyka, pisarza i pierwszego oficjalnego historiografa Akademii Krakowskiej.

W sierpniu 1631 r. po osiągnięciu porozumienia pomiędzy opiekunami księcia Władysława Dominika a kasztelanem sandomierskim Mikołajem Ligęzą spisano w Lublinie intercyzę przedślubną. „Starsza córka kasztelana Zofia Pudencjanna miała otrzymać w posagu 60 tys. florenów w gotówce i 10 tys. w klejnotach. Księcia zobowiązano zaś do zabezpieczenia oprawy posagu na połowie jego dóbr, zeznania aktu dożywocia z małżonką oraz do nabycia nowej majętności dziedzicznej o wartości przynajmniej 200 tys. florenów „dla reformacji i dożywocia tego”. Ślub miał się odbyć w Rzeszowie w pierwszą niedzielę po św. Michale (5 października) 1632 r. Dotrzymanie warunków zawartej wówczas umowy obwarowano zakładem w wysokości 150 tys. florenów” [1] . Ciekawe, że mimo zagrożenia wypłatą sporego odszkodowania, Władysław Dominik Zasławski-Ostrogski nie wypełnił warunków umowy i zamiast na wesele do Rzeszowa pojechał w towarzystwie swojego opiekuna biskupa kijowskiego Bogusława Radoszewskiego na sejm elekcyjny do Warszawy. Przełożone z winy księcia zaślubiny odbyły się dopiero 12 czerwca 1633 r.[2]  Niedługo po ślubie ordynat ostrogski oprawił 70 tys. florenów posagu Zofii Pudencjanny na dobrach Łąka w powiecie przeworskim i zapisał jej dożywocie na wszystkich swoich majątkach. Następnie już bez niej przez prawie dwa lata podróżował po Europie, odwiedziwszy m.in. Francję, Włochy, Holandię, na co wydał niemałą na ten czas sumę 26 000 zł. Podczas wyjazdu kontynuował także studia. W listopadzie 1635 r. drogą morską przez Gdańsk wrócił do Rzeczypospolitej. Stosunki między małżonkami i tak ledwo nawiązane pogarszały się coraz bardziej. Przyczyną tego była oziębłość i zaniedbywanie żony. Teść wręcz oskarżał zięcia o impotencję i zarzucał mu, że kilka lat po ślubie nie skonsumował jeszcze małżeństwa. W końcu zdesperowana Zofia Pudencjanna zdecydowała się opuścić męża i uciekła od niego do ojcowskiego Rzeszowa[3].

Po śmierci wojewody kijowskiego Aleksandra Zasławskiego w 1629 r. księżna Teofila Ostrogska objęła w zarząd część klucza tarnowskiego należącą do młodego ordynata na Dubnie i Ostrogu. Łącznie w najbardziej nas interesującym powiecie pilzneńskim przypaść mu miały połowa miasta Tarnów wraz z połową przedmieść oraz połową wsi Grabówka, Gumniska i Zabłocie (również określane w źródle mianem przedmieść Tarnowa), jak również wioski Czarna, Dąbie, Dąbrówka (późniejsza Dąbrówka Infułacka), Jastrząbka, Klikowa, Komorów, Łysa Góra, Mikołajowice, Nowodworze, Podgrodzie, Róża, Sierochowice (nieistniejąca już wieś nad Dunajcem na północ od Zgłobic), Skrzyszów z sołectwem, Śmiglno, Tarnowiec, Wola Łysogórska, Wola Podgórska, Zalasowa z sołectwem, Zawada i Żędzin (Rzędzin). Do Zasławskich należały również części wsi Chyszów, Luszowice i Żukowice. Razem dobra te obejmowały ½ miasta, ½ 4 przedmieść, 20 wsi całych, 3 części wsi i 2 sołectwa [4] . Księżna Teofila z Tarłów księżna Ostrogska oddała mu te dobra w marcu 1633 r., kiedy to książę Władysław Dominik, który dopiero wówczas osiągnął pełnoletność, skwitował ją z opieki i administracji swoich majętności. Przypomnijmy, że w latach 1632-1635 Teofila opuściła zamek tarnowski i przeniosła się do zakupionego od Fraksztynów zamku w Dębnie w województwie krakowskim. Zmarła tam w dniu 28 listopada 1635 r

——————–

[1] Z. Anusik, Kasztelana sandomierskiego Mikołaja Spytka Ligęzy (ok. 1563–1637) sprawy rodzinne i majątkowe. Przyczynek do genealogii i dziejów gorzyckiej linii rodziny Ligęzów herbu Półkozic, „Przegląd Nauk Historycznych”, r. XXI, nr 1 (2022), s. 114

[2] Tamże, s. 116.

[3] Tamże.

[4] Z. Anusik, Struktura własności ziemskiej w powiecie pilzneńskim w roku 1629, „Przegląd Nauk Historycznych 2011, r. X, nr 2, s. 83.

Władysław Dominik Zasławski Ostrogski (Cz. 13/2)

Obowiązki hrabiego na Tarnowie młody książę zaczął sumiennie wypełniać od początku 1633 r. Dnia 2 stycznia pismem z Bogusławic Władysław Dominik, książę na Ostrogu i Zasławiu, polecił na urzędy miejskie w Tarnowie wybierać ludzi godnych, uczonych i rozsądnych. 22 lutego pismem z Krakowa zatwierdził prawa sukiennikom tarnowskim i pozostawił w ich dzierżawie zagrody oraz ogrody przy foluszu z obowiązkiem oddawania powinności kościelnych i zamkowych. Osobnym pismem książę nakazał też młynarzowi w Gumniskach, aby nie bronił sukiennikom dostępu do wody, gdyż inaczej młyn będzie mu odebrany. Dnia 5 marca 1633 r. wspólnie z drugim współwłaścicielem Tarnowa podkanclerzym Tomaszem Zamoyskim uzyskał od króla Władysława IV w Krakowie potwierdzenie wszystkich przywilejów otrzymanych przez ich poprzedników z lat: 1460, 1549, 1572, 1578, 1582, 1611, 1629. Potwierdzenie miało miejsce krótko po sejmie koronacyjnym, w którym obaj brali udział. Niedługo potem 7 marca 1633 r. na prośbę Rady Miejskiej wystawił dokument, w którym potwierdził przywileje wydane przez księcia Konstantego Ostrogskiego w sprawie słodów dla szynkarzy, a także przywilej księcia Janusza Ostrogskiego w sprawie wyboru władz miejskich i w sprawie propinacji, przeznaczenia opłat z jatek rzeźniczych na poprawę fortyfikacji, dodatkowej furtki w murze miejskim, używania łąki podmiejskiej. W dokumencie zabronił Żydom w Tarnowie trudnić się handlem, szynkarstwem i dzierżawami oraz poddał ich jurysdykcji miejskiej. Od tego czasu w jego rozporządzeniach stale będą pojawiały się sprawy związane z Żydami, zaś stopień przychylności dla nich będzie się raz po raz zmieniał. Zarządzenie to było spowodowane tym, że niepodlegający do tej pory władzy miejskiej Żydzi tarnowscy zaczęli stawać się coraz większą i nie zawsze uczciwą konkurencją najpierw dla chrześcijańskich kupców i szynkarzy, a później też dla rzemieślników.

Dnia 17 marca 1633 nie opuszczając Krakowa książę Władysław Zasławski-Ostrogski, zapewne także na prośbę Rady Miejskiej, polecił swoim starostom w Tarnowie, aby kupców krakowskich z towarami jadących przez Tarnów zatrzymali i domagali się zadośćuczynienia za krzywdy tarnowianom przez nich wyrządzane. Krzywdami tymi było pobieranie od nich „wielkiego i niesłusznego myta” wbrew przywilejom nadanym tarnowianom przez królów polskich. Nie wiadomo, jak w praktyce takie zatrzymywanie miało wyglądać i jak przedstawiało się w świetle prawa. Na miejscu w Tarnowie działali też urzędnicy księcia. Dnia 13 lipca 1633 Mikołaj Mirosz, sędzia nadworny księcia na Zasławiu i Ostrogu, wydał wyrok w sprawie sukienników tarnowskich przeciw młynarzowi w Gumniskach. Zgodnie z nim młyn został przekazany sukiennikom. 18 września w Opatowie książę Władysław Dominik potwierdził ten wyrok.

W związku ze wspomnianą osobą Tomasza Zamoyskiego przypomnę, że autor XVIII-wiecznego dzieła „Rozmowy umarłych Polaków” podaje, iż Władysław Dominik stanął z Jeremim Wiśniowieckim do konkurencji o rękę urodzonej w 1623 r. Gryzeldy Konstancji córki Tomasza Zamoyskiego i Katarzyny z Ostrogskich. Według słów przypisywanych księciu Jeremiemu w tym dziele: „książę Ostrogski był piękny, młody, biały, ale delikatny, zgoła nieudatny, ja zaś dużo czerniawy, niewielki (…) w stanie ładny, kibitny, i aż nazbyt skłonny. Przekupywał książę baby i panny, że mnie ganiąc, mego rywala wychwalały”. Można mieć duże wątpliwości, czy książę rzeczywiście był pretendentem do ręki córki Zamoyskiego. Musiałby się bowiem wcześniej rozwieść z Ligęzówną, a to groziło ogromnym skandalem i takimiż stratami finansowymi. Ponadto Zasławski-Ostrogski był bliskim krewnym Gryzeldy, gdyż ich matki, księżniczki Ostrogskie były kuzynkami, a Tomasz Zamoyski był dla niego szwagrem. Na pewno zaś w 1638 r. Gryzelda Konstancja została żoną księcia Jeremiego.

Od połowy 1633 do listopada 1635 r. książę na Zasławiu i Ostrogu podróżował i studiował w krajach europejskich. Z lat 1636-1638 pochodzą kolejne przykłady jego troski o sprawy Hrabstwa Tarnowskiego. W znacznej części jego rozporządzenia dotyczyły relacji między władzami miasta i Żydami. 1 września 1636 r. książę pismem z Dubna oddał miastu Tarnowowi w posiadanie opustoszały budynek łaźni polecając go naprawić oraz nakazał też zlikwidować kanały, którymi Żydzi nielegalnie podbierali wodę płynącą wodociągiem do skrzyni (cysterny) miejskiej. W kolejnym piśmie wystawionym dnia 7 marca 1637 r. w Warszawie król Władysław IV po rozpatrzeniu raportu specjalnej komisji podwyższył opłaty mostowe pobierane przez mieszczan tarnowskich na naprawę mostów i dróg.

Z roku 1637 mamy też pierwsze świadectwo o obecności Władysława Dominika Zasławskiego-Ostrogskiego w Tarnowie. Dnia 14 czerwca tego roku dokumentem podpisanym w zamku tarnowskim książę potwierdził wyrok wydany w sprawie sukienników tarnowskich. Zapewne także podczas pobytu w Tarnowie 3 lipca tego samego roku wydał przywilej dla Żydów tarnowskich, w którym ustalił zasady ich funkcjonowania w Tarnowie. Treść przywileju szła w zupełnie przeciwnym kierunku niż jego rozporządzenie wydane cztery lata wcześniej. Zgodnie z nowym przywilejem: 1. Żydzi mieli podlegać tylko sądowi zamkowemu a nie miejskiemu oraz mieć te same wolności królewskie co inni mieszczanie; 2. Mogli handlować wszelkimi towarami, tak w domach, jak i na rynku oraz pędzić i sprzedawać w szynku gorzałkę; 3. Ich bóżnica oraz cmentarz mają być bezpieczne od wszelkiego niepokoju, czego ma przestrzegać urząd miejski. Postanowienia te (w tym 1 i 3 wzięte z przywileju Konstantego Ostrogskiego z 1581 r.) oznaczały praktyczne zrównanie praw Żydów i mieszczan chrześcijańskich. Półtora roku później pojawiły się jakieś wątpliwości odnośnie do praw mieszczan ponieważ podczas następnego pobytu w Tarnowie 6 grudnia 1638 r. Władysław Dominik Ostrogski-Zasławski polecił swoim sługom Stefanowi Szczepanowskiemu, staroście Adamowi Ślepowrońskiemu i Baltazarowi Malinowskiemu zbadać tę sprawę. Zasławski-Ostrogski zaczął porządkować sprawy klucza wiewióreckiego, o czym świadczy jego pobyt w 1637 r. w Wiewiórce Od tego czasu w zarządzaniu tamtejszych dobrami posługiwał się komisarzami. Książę rozpoczął także praktykę przekazywania większej części tego klucza dóbr w dzierżawę w zamian za udzieloną mu pożyczkę.

W końcu lat trzydziestych XVII w. dwudziestokilkuletni książę Władysław Dominik Zasławski-Ostrogski zaczął odgrywać w Rzeczpospolitej jakąś rolę polityczną, choćby z tego powodu, że był w niej najbogatszy. Oczywiście gdyby miał takie ambicje kariera polityczna i wysokie urzędy stałyby przed nim otworem. Miał bowiem liczną klientelę złożoną ze szlachty, która pełniła różne funkcje w jego majętnościach lub służyła w wojskach nadwornych, a na sejmach i sejmikach reprezentowała jego interesy. Na sejmach ordynat ostrogski nie przejawiał jednak szerokiej aktywności, będąc przede wszystkim zainteresowany zachowaniem w Rzeczypospolitej religijnego, społecznego i politycznego pokoju, co sprzyjało ekonomicznemu rozwojowi jego ogromnym posiadłości. Dlatego też jego frakcja na sejmie zachowywała się raczej biernie, chociaż ze względu na liczebność mogłaby stać się bardzo wpływową. Bardziej aktywny był książę na Zasławiu i Ostrogu na sejmikach wołyńskich, gdzie sprzyjał stronnictwu szlachty prawosławnej na czele, której stał do swojej śmierci w 1636 r. jego stryj Jerzy Zasławski. Współpracował tam z podkomorzym łuckim Grzegorzem Czetwertyńskim, będąc w opozycji do polityki króla i domagając się dotrzymania praw „religii greckiej”, choć sam był katolikiem i kilkakrotnie zdarzało mu się stosować siłę przeciwko własnym prawosławnym poddanym.

Władysław Dominik Zasławski Ostrogski (Cz. 13/3)

Książę na Zasławiu i Ostrogu stronił od wielkiej polityki i wypraw wojennych. W ciągu całego życia w listach do różnych osób stale skarżył się na zły stan zdrowia, który nie pozwalał mu pojechać czy to na sejm, czy to na Trybunał Koronny. Na przykład w 1640 r. pisał z Dubna, gdzie często przebywał, do szwagra podkanclerzego Tomasza Zamoyskiego, że miał szczerą intencję wybrać się do Warszawy, ale „prawie już wsiadającemu na wóz, taki impediment zawalił drogę, jakiego niebespieczno bardzo było przeskoczyć, gdyż inopinate w zdrowiu moim postna 15 alteratia, którąm cierpiał recidiwę przyniosła. A że dobrze życzę dłużej służyć WKsM MMPanu, dlatego słucham Medika, który mi się w tak daleką drogę ruszać nie pozwala. Wiem, że należało na tem żebym był na Sejmie, jednak kiedy do tego nie przyszło, tym się cieszę, kiedy tam mam Książęcia JM Pana Wojewodę Wileńskiego i WKsM MMPanów potężnych zastępców”[1]. Dość regularne nakładanie się chorób ordynata ostrogskiego z potrzebami wyjazdu czynią prawdopodobny wniosek, że przynajmniej częściowo te problemy zdrowotne było symulowane. Nie udawana była zapewne jego podagra, choroba powszechna wśród magnaterii, spowodowana głównie spożywaniem dużej ilości mięsa i wina. Lenistwo i obżarstwo księcia Władysława Dominika były dobrze znane opinii publicznej.

Szybko i zdecydowanie ordynat ostrogski zareagował na wieść o śmierci kasztelana sandomierskiego Mikołaja Ligęzy w sierpniu 1637 r. Zanim bowiem ogłoszono jego testament zamek rzeszowski opanowały jego oddziały nadworne poszukując gotówki oraz innych kosztowności. Swoimi załogami Zasławski-Ostrogski zajął Głowów (dzisiaj Głogów Małopolski) i Sędziszów. Przypomnę tutaj, że klucze: rzeszowski, głogowski, sędziszowski i krasiński miały przypaść jego żonie Zofii Pudencjanie Ligęzównie. Prawdopodobnie z „rozpędu” zagarnął też Dąbrowę (dzisiaj Tarnowską) i Gorzyce, czyli włości przyznane przez zmarłego Konstancji z Ligęzów Lubomirskiej. Przeciwnicy ordynata kpili później, że była to jedyna udana wyprawa zbrojna, którą dowodził. Oczywiście mąż Konstancji Jerzy Sebastian Lubomirski, starosta sądecki i jego rówieśnik nie zamierzał patrzyć na to spokojnie i najechał dwukrotnie na Rzeszów, Głowów i okoliczne dobra. Nie udało mu się jednak ich odbić. Spór między księciem koniuszym a starostą sądeckim został rozstrzygnięty przez specjalną komisję, która nakazała ordynatowi ostrogskiemu zwrócić Konstancji Lubomirskiej dobra przeznaczone dla niej przez ojca w dziale dokonanym w grudniu 1631 r. Trybunał Koronny z kolei potwierdził, że dobra rzeszowskie z miastem i zamkiem należą do Zofii Pudencjany. Zasławski-Ostrogski został pełnoprawnym zarządcą tych dóbr, ale nie współwłaścicielem. Dnia 16 stycznia 1639 r. w tamtejszym zamku wydał on przywilej, w którym potwierdził nadania właścicieli Rzeszowa. W tym samym miejscu i czasie polecił Urzędowi Miejskiemu w Tarnowie wspierać Krzysztofa aptekarza przy otworzeniu apteki w Tarnowie.

Władysław Dominik rzadko odwiedzał dobra rzeszowskie. W tamtejszym zamku rezydowała Zofia Pudencjana, która bez większego wpływu męża rozwiała działalność fundacyjną m.in. rozpoczynając budowę kościoła i klasztoru bernardynek. Ostatecznie po jej bezdzietnej śmierci Zofii Pudencjany w 1649 r. Rzeszów i inne rodowe dobra przeszły drogą spadku na Lubomirskiego lub na jego dzieci.

Władysław Dominik Zasławski-Ostrogski, będąc drugim co do zamożności magnatów w Koronie, w czasach pokojowych utrzymywał od pięćdziesięciu do stu pieszych żołnierzy, około pięćdziesięciu dragonów i około trzydziestu Tatarów. W sumie było to zaledwie około stu pięćdziesięciu żołnierzy[2]. Pamiętamy, że jego dziad Janusz przybył na zjazd w Stężycy w 1606 r. w asyście tysiąca żołnierzy. A na sejm elekcyjny w 1587 r. przyjechał z ojcem i bratem Konstantym prowadząc ze sobą aż trzy tysiące żołnierzy. Każdy ordynat ostrogski zobowiązany był do wystawiania na potrzeby Rzeczpospolitej 600 żołnierzy oraz utrzymywania w dobrym stanie zamków należących do dóbr ordynackich, z twierdzą w Dubnie na czele. Książę koniuszy przekroczył to zobowiązanie w styczniu 1644 r., kiedy to jego nadworne oddziały wzięły udział w zwycięskiej bitwie z Tatarami pod Ochmatowem. Wśród około 19 tysięcy żołnierzy koronnych i wojsk prywatnych, którzy pod dowództwem hetmana wielkiego koronnego Stanisława Koniecpolskiego, rozgromili Tatarów Tuhaj Beja było 1200 żołnierzy ordynata ostrogskiego z sześcioma działami. Nie wiemy, kto w bitwie dowodził jego pułkiem, wiadomo tylko, że jego samego pod Ochmatowem nie było. W następnym roku Zasławski-Ostrogski otrzymał ważny urząd wojewody sandomierskiego.

W tych latach król Władysław IV wraz z kanclerzem Ossolińskim i hetmanem Koniecpolskim podjęli działania w celu utworzeniu Świętej Ligi przeciwko Imperium Osmańskiemu. Nie mogli liczyć na przekonanie do tej idei szlachty, od której podatków zależała liczba i stan wojsk koronnych. Ta dowiedziawszy się nawet o tajemnych planach króla, groziła mu  buntem i nieposłuszeństwem. Monarcha zwrócił się zatem o sfinansowanie jego zamiarów wojennych do najbogatszych osób w królestwie. Większość z nich wyraziła swoją zgodę. W 1646 r. powstał dokument zatytułowany „Komput wojska koronnego na wyprawę turecką”. W jednej z kopii dokumentu znajduje się informacja, że książę Władysław Dominik zobowiązywał się wystawić 8000 żołnierzy, co było rekordem wśród magnaterii. Było to dwukrotnie więcej niż deklarowali wojewoda krakowski Stanisław Lubomirski z synami oraz młody Jan Zamoyski. Zapewne do tej imponującej liczby żołnierzy należałoby wliczyć jego ordynackie i prywatne chorągwie, a być może również i oddziały powiatowe województwa sandomierskiego[3].

————————
[1] I. Gawryluk, Listy księcia Władysława Dominika Zasławskiego-Ostrogskiego z lat 1630-1645, w: libri.ucl.cas.cz/Record/b0000005893945 (dostęp: 3.10.2022), s. 90.
[2] W. Czapliński, J. Długosz, Życie codzienne magnaterii polskiej w XVΙΙ w., Warszawa 1976, s. 62.
[3] I. Gawryluk, Wojska nadworne księcia Władysława Dominika Zasławskiego na Ukrainie w początkowym okresie powstania Bohdana Chmielnickiego (r. 1648), w: Studia Historyczno-Wojskowe 2015, t. V, red. M. Nagielski, K. Bobiatyński i P. Gawron, s. 99

Książę Władysław Dominik Zasławski-Ostrogski (Cz. 13/4)

W latach 40 XVII stulecia powrócił problem ułożenia relacji między chrześcijańskimi a żydowskimi mieszkańcami Tarnowa. Pamiętamy, że w 1637 r. książę Władysław Dominik Zasławski-Ostrogski wydał dla Żydów tarnowskich przywilej, w którym praktycznie zrównał ich prawa z chrześcijanami. Rok później zmarł drugi współwłaściciel miasta kanclerz Tomasz Zamojski, który zgodnie z nim współdziałał w sprawach miasta. Przez cztery lata jego małoletniego syna Jana reprezentowała jego matka Katarzyna z Ostrogskich Zamoyska, która zakazała Żydom trudnienia się handlem kramarskim i wyszynkiem. W 1642 r. po jej śmierci połowę Hrabstwa Tarnowskiego objął piętnastoletni Jan Zamoyski, zwany Sobiepanem. Ten od razu, chcąc okazać łaskawość władzom miasta i większości tarnowian, przywrócił jurysdykcję miejską na Żydami. Rok później zakazał przyjmowania Żydów do miasta, wyłamywania się ich spod władzy sądowniczej miejskiej i przyjmowania na służbę czeladzi chrześcijańskiej. Zezwolił także tarnowianom na wolny wyrąb w jego lasach. Te same rozporządzenia jako drugi współwłaściciel miasta wkrótce ogłosił książę Władysław Dominik Zasławski Ostrogski. Dnia 23 grudnia 1643 r. pismem z Rzeszowa, przychylając się do prośby mieszczan tarnowskich, przywrócił jurysdykcję miejską nad Żydami, zakazał przyjmowania kolejnych Żydów do miasta i zniósł wszystkie ich przywileje przeciwne prawom miejskim. Ponadto z powodu częstych wyjazdów rajców wprowadził urząd ich zastępców, także wybieranych według woli dzierżawców i pospólstwa. Ponadto w tym samym dokumencie pozwolił na wolny wyrąb w swoich lasach na opał i naprawę domów. Polecił także zatrudnić dwóch gonciarzy do pokrycia baszt, bramy i muru miejskiego.

Trzy lata później książę wojewoda odwiedził Tarnów. Dnia 23 lipca 1646 r. zatwierdził statut cechu stelmachów, kołodziejów i stolarzy. W następnym roku pismem z Dubna polecił utworzyć nową drogę przez teren należący do sióstr bernardynek z powodu zniszczenia przez powódź drogi prowadzącej przez Burek (obecnie ulica Najświętszej Maryi Panny). W Piśmie wyjaśnił, że miasta nie stać na naprawę zniszczeń, a droga przez teren sióstr zakonnych istniała już dawniej. Nakazał też budowę wału granicznego przy odtworzonej drodze, aby bernardynki nie poniosły szkody. Prawdopodobnie chodziło tutaj o ciąg dzisiejszych ulic Franciszkańskiej i Przesmyk.

Powoli kończył się trwający od 1635 r. czas pokoju. W maju 1648 r. zmarł król Władysław IV, któremu nie udało się doprowadzić do wielkiej wojny z Turcją, aby opanować ostatecznie Mołdawię oraz Krym i raz na zawsze uwolnić południowo-wschodnią część królestwa od najazdów tatarskich. Oczekujący na nią Kozacy podniosą bunt.

Pierwsza bitwa powstania Chmielnickiego pod Żółtymi Wodami na przełomie kwietnia i maja 1648 r. przyniosła niespodziewaną klęskę wojskom koronnym. W bitwie tej wzięło udział tysiąc nadwornych żołnierzy księcia Władysława Dominika Zasławskiego-Ostrogskiego pod rotmistrzem Krzysztofem Koryckim. 20 maja zmarł król Władysław IV. Rozpoczęło się bezkrólewie. Po Żółtych Wodach 26 maja nastąpiła klęska pod Korsuniem, w wyniku której obaj polscy hetmani, wielki i polny, trafili do niewoli. Także tam walczyli żołnierze z oddziałów ordynata ostrogskiego pod dowództwem Koryckiego, któremu udało mu się przebić z okrążenia wraz oddziałem 600 jazdy.

Zwolennikiem bezwzględnego stłumienia powstania był wojewoda ruski Jeremi Wiśniowiecki. Zasławskiemu-Ostrogskiemu bliżej było raczej do stronnictwa umiarkowanego. W lipcu 1648 r. do stojącego na czele jego wojsk Koryckiego pisał pułkownik czerkaski Maksym Krzywonos powołując się na list wojewody sandomierskiego, w którym ten apelował do niego, aby powstrzymać niszczenie dóbr i rozlew krwi. W odpowiedzi Krzywonos napisał, że się zatrzymał, ale okrucieństwa popełniane przez Wiśniowieckiego na miejscowej ludności sprawiły, że musi ze swoim wojskiem iść zanim. Radykalny Krzywonos, pisał także do Zasławskiego-Ostrogskiego: „a Żydów aż do Wisły racz Wasza Książęca Mość zawrócić, bo ta wina zaczęła się od Żydów. Bo oni i was z rozumu wywiedli”.

Jeremi Wiśniowiecki, po wycofaniu się ze swoimi wojskami z Zadnieprza, znalazł się pod Konstantynowem (dzisiaj Starokonstantynowem), ufortyfikowanym miastem z zamkiem założonym przez księcia Konstantego Wasyla Ostrogskiego, teraz należącym do jego prawnuka księcia Władysława Dominika, mianowanego w lipcu przez sejm konwokacyjny pierwszym z trzech regimentarzy, czyli głównodowodzącym sił koronnych. W Konstantynowie były już jego prywatne oddziały pod dowództwem Koryckiego. Na prośbę Wiśniowieckiego do Konstantynowa wysłał on regiment pieszy Samuela Osińskiego w sile 1200 osób. Zasławski-Ostrogski przebywał w tym czasie w Międzyrzeczu Ostrogskim koło Równego. Tymczasem siły kozackie Krzywonosa w liczbie 50 tys. i skierowały się na południe pod Konstantynów, gdzie w tym czasie zebrało się 1200 lub 1500 żołnierzy wojewody sandomierskiego pod wodzą Krzysztofa Koryckiego i wspomniany regiment pieszy Samuela Osińskiego w sile 1200 osób.

Niedaleko, w Rosołowcach, stały cofające się wcześniej przed Maksymem Krzywonosem oddziały Jeremiego Wiśniowieckiego i Janusza Tyszkiewicza – łącznie ponad 5 tysięcy osób. Na wieść o zagrożeniu Konstantynowa poszły na pomoc Koryckiemu i Osińskiemu. Faktyczne dowodzenie przejął Wiśniowiecki. Dnia 26 lipca Kozacy zostali pobici nad przeprawą na Słuczy i ścigani aż do taboru. 28 lipca wzmocnieni okoliczną ludnością chłopską i mieszczańską do liczby 60 tys. ludzi uderzyli ponownie. Lewe skrzydło zajął Wiśniowiecki, prawe Tyszkiewicz i Korycki, natomiast na środku ustawiono piechotę, artylerię i siły Suchodolskiego oraz Osińskiego. Pozorując odwrót Wiśniowiecki nakazał wstrzymać ogień i cofnąć wojska. Ośmielony Krzywonos rozpoczął wtedy przeprawę przez rzekę. Następnie wojska polskie, wykorzystując dogodną pozycję na wzgórzach, przeprowadziły z powodzeniem trzykrotny atak. Pokonani Kozacy nie odważyli się na dalszy marsz za siłami polskimi i przeprawili się na południowy wschód od Konstantynowa. Dzięki temu zwycięstwu na pewien czas został zabezpieczony też Wołyń[1]. Pomimo, że formalnie dowodził Zasławski-Ostrogski, nieobecny na miejscu bitwy, zwycięstwo było zasługą słynnego kniazia Jaremy. Nic w tym dziwnego ponieważ, wybrany w lipcu tego roku przez sejm konwokacyjny, książę wojewoda „iako żyw na woinie nie był, woiska w szyku nie widział”. Tak mówił o nim wojewoda brzeski kujawski Jan Szymon Szczawiński[2].

——————–
[1] M. Rogowicz, Bitwa pod Konstantynowem, 26-28 lipca 1648 roku, „Przegląd Historyczno-Wojskowy” 2017/2, Artykuły i Studia, s. 43.
[2] Tenże, Skład sił polskich pod Piławcami, „Przegląd Historyczno-Wojskowy” 2019/1, Artykuły i Studia, s. 48.

Książę Władysław Dominik Zasławski-Ostrogski (Cz. 5)

Pierwszą wyprawę wojenną i zarazem egzamin w dowodzeniu wojskami w polu główny regimentarz miał przejść dwa miesiące później. We wrześniu pod Piławcami zebrały się poważne siły liczące 30 tysięcy żołnierzy i w tym 1200 do 1500 żołnierzy z nadwornego wojska księcia wojewody wraz z siedmioma działami. Wobec braku autorytetu i doświadczenia Zasławskiego (32 rok życia) oraz młodości trzeciego regimentarza Aleksandra Koniecpolskiego (28 lat) ważną rolę odgrywał w dowództwie Mikołaj Ostroróg (55 lat), dwa lata wcześniej kandydat na urząd hetmana polnego, wykształcony i znakomity mówca. Wojsko polskie stanęło w wielkim zamieszaniu, jak pisał autor relacji z pogromu, „bo co panek, to chciał być hetmanek i tam nie stanął, kędy mu kazano, ale gdzie mu się podobało”[1]. Bitwa skończyła się 23 września haniebną ucieczką wojsk koronnych. Jak pisze I. Gawryluk: „źródła wskazują na to, że wojewoda sandomierski, utraciwszy ostatnie możliwości kierowania armią i nie chcąc ryzykować ani własnym życiem, ani swoim dobrem, zaczął uciekać z Piławiec jeszcze wieczorem 23 września, i  zrobił to nad podziw chytrze: «już był rozkazał sługom swoim JM Pan Wojewoda Sendomierski tabor ordynować, ponieważ tak obóz nierządnie stał, do którego JchMc naostatek przydali P. Minora [Tobiasza], który podjął się sporządzenia taboru z swemi sługami i JM Pana Wojewody, których już był wyprawił, ale Pan Minor przybywszy do Obozu, zastał już wszystkie wozy JM Pana Wojewody Sendomierskiego że poszły w drogę, także JchMc Panów Wojewodziców Krakowskich, także P. Chorążego Koronnego i insze wszystkie wozy i namioty nie ruszyły się z miejsca»”[2].

Mimo przezorności ordynat ostrogski ledwo uszedł z życiem z Piławiec. Autor wspomnianej relacji pisał „w tym, gdy przeprawował Jego Mci Pan sendomirski przez bagniska, wody i rowy, bo w takich miejscach był obóz położony, a Kozacy w arcydobrym, tam ukryli Kozacy i Tatarowie wszystkie chorągwie i przywiódszy trzy razy na ten pułk o posiłek wysłał, żadnego nie dano, i owszem szpetnie uciekano. Tam zbywszy Jego Mci Pan sendomirski konia postrzelonego, także i inne towarzystwo, bo im konie najbarziej psowano berdyszami, puścił się na dodanym koniu na owę pierwszą przeprawę. A gdy koń szwankował w błocie, od najeżdżających inszych już był pogrążony, atoli jeden luźny pachołek wyciągnął go i, konia dostawszy, do obozu przyprowadził. W tym się chorągwie rozpierzchnęły, bo Kozacy w czele, a Tatarowie w skrzydle i tyłach już beli. Obaczywszy wodzowie takie następowanie nieprzyjaciela, zwiedli z pola wojsko i obóz zostawiwszy z woźnicami i pachołkami, sprośnie uchodzili, bo się tego nauczeli, iż salvare patriam [zbawiać ojczyznę] nie co innego rozumieć potrzeba, tylko dobre uciekanie, a zwłaszcza ci, co wiedzieli o Tatarach i tchórzową bojaźnią zarażeni byli”[3].  Do rąk zwycięzców trafiły dziesiątki tysięcy wozów z dobrem, 92 działa, hetmańska buława księcia Zasławskiego itp.

Zatrzymawszy się krótko we Lwowie, książę Władysław Dominik skierował się dalej do Tarnowa, za nim pojechał Aleksander Koniecpolski. Przed sejmem starał się usprawiedliwiać, że przyczyną klęski był ogólny brak posłuszeństwa regimentarzom. Nie mogło to jednak uratować jego reputacji. Po bitwie połączone wojska kozackie i tatarskie ruszyły w głąb Rzeczypospolitej, docierając bez przeszkód aż pod Lwów i Zamość.

Trudno wyjaśnić dlaczego na czele znakomitej armii postawiono tak nieodpowiednich ludzi, którzy ponadto musieli decydować zbiorowo. Bohdan Chmielnicki miał nazwać: Zasławskiego – „Pierzyną”, Mikołaja Ostroroga – „Łaciną”, Koniecpolskiego – „Dzieciną”. Najzdolniejszym i najbardziej doświadczonym dowódcą na polu bitwy był wojewoda ruski Jeremi Wiśniowiecki nieakceptowany jednak przez kanclerza Jerzego Ossolińskiego, pełniącego faktyczną władzę w Królestwie Polskim, jako dążącego do utopienia powstania kozackiego we krwi. Według Pawła Jasienicy kanclerz wielki koronny Jerzy Ossoliński celowo wyznaczył trzech niekompetentnych dowódców, aby armia koronna jedynie zademonstrowała siłę i nakłoniła Chmielnickiego do negocjacji.

Na wieść o klęsce piławieckiej zwanej „hańbą plugawiecką” w wielu miastach wschodniej Małopolski wybuchła panika. Z kościoła Bernardynów w Tarnowie wywieziono cenniejsze rzeczy do Krakowa. Książę Władysław Dominik Ostrogski-Zasławski 3 października pismem z Wiewiórki zakazał opuszczania miasta z trwogi przed nieprzyjacielem pod karą konfiskaty mienia. Dwa dni później polecił swoim starostom, aby poddani ze wszystkich wsi jego szli do Tarnowa na obronę i do sypania wałów. Pozwolił też urzędowi miasta, aby co sobotę z każdego domu tak w mieście, jak i na przedmieściach w czasie wojny po trzy, a w czasie pokoju po jednym groszu płacono na naprawę murów i inne potrzeby miejskie stosownie do uchwały urzędu miejskiego i pospólstwa miasta Tarnowa.

W następnej wielkiej bitwie pod Zborowem w dniach 15-16 sierpnia 1649 r. wziął udział silny oddział wojsk księcia wojewody, liczący od 700 do 1500 ludzi pod dowództwem Krzysztofa Koryckiego. Wojskami koronnymi dowodził osobiście król Jan Kazimierz, który awansował mimo porażki pod Piławcami księcia Władysława Dominika na urząd wojewody krakowskiego.

W czasie powstania kozackiego we Lwowie przebywali czternastoletnia Katarzyna Sobieska i siedemnastoletni Dymitr Jerzy Wiśniowiecki, bratanek słynnego kniazia Jaremy. Wkrótce zapałali do siebie pierwszą gorącą młodzieńczą miłością i planowali wspólną przyszłość ze ślubem. Katarzyna zaszła w ciążę. Plany młodych przekreślił zdecydowany sprzeciw Teofili Sobieskiej, matki Katarzyny, której oporu nie skruszył nawet fakt, że rodzina Wiśniowieckich należała do najbardziej wpływowych i bogatych w Rzeczpospolitej. Chcąc uniknąć skandalu Teofila Sobieska zmuszona była szybko wydać córkę za mąż, ale już za wybranego przez siebie kandydata. Stał się nim książę Władysław Dominik, owdowiały w 1649 r., starszy od Katarzyny o 16 lat. Uroczystościom weselnym w 1650 r. we Lwowie towarzyszyła groźba rozlewu krwi, gdyż młody Wiśniowiecki odgrażał się, że porwie ukochaną. Około dwa tygodnie po ślubie Katarzyna urodziła zdrowego syna, któremu nadano imiona – Aleksander Janusz. Zgodnie z literą prawa stał się on synem Władysława Dominika. Cztery lata później narodziła się córka Teofila Ludwika, na pewno już jego pod względem biologicznym.

W 1649 r. Adam Ślepowroński, starosta i częściowo dzierżawca dóbr tarnowskich, a rok później także  książę Władysław Dominik Zasławski-Ostrogski, nadali miastu grunt w Tarnowcu nad Białą, zwany Kopanica, przy wielkim gościńcu, czyli drodze prowadzącej do Wojnicza, a dalej do Krakowa lub Nowego Sącza. Mniej więcej w miejscu, gdzie dzisiaj znajdują się ogródki działkowe przy obecnym ujściu Wątoku do Białej była rozległa wyspa utworzona przez przekopanie wokół niej rowu, który wypełniły wody Białej. Przez tę wyspę, własność panów na Tarnowie, co najmniej od 1362 r. prowadził wielki gościniec. Na Kopanicy miał powstać dom przewoźnika, który miał pomagać w przekraczaniu rzeki w razie wylewów. Normalnie przekraczano ją mostami.

Wiosną roku 1651 r. przyszły wieści o niepokojach na terenach przygranicznych z Węgrami, gdzie zaciąg do wojsk koronnych prowadził Aleksander Kostka-Napierski. Działania jego przerodziły się w chłopskie powstanie, na czele którego on sam stanął. Działalność na tyłach prowadzili też agenci Chmielnickiego. Z tego powodu 26 maja pismem z Łąki koło Rzeszowa książę Władysław Dominik Ostrogski-Zasławski nakazał urzędowi miejskiemu w Tarnowie zarządzenie naprawy murów miejskich i pilne strzeżenie bram. Polecił także aby mieszczanie zaopatrzyli się w żywność i broń, a pospólstwo i Żydzi ćwiczyli się we władaniu bronią i nie przyjmowali u siebie obcych ludzi bez opowiedzenia się w urzędzie. Rozporządzenia te były wydane miesiąc przed wielką bitwą pod Beresteczkiem, w której ordynat Ostrogski ze swoimi licznymi wojskami nadwornymi także wziął udział.

—————————-
[1] I. Gawryluk, Wojska nadworne księcia Władysława Dominika Zasławskiego na Ukrainie w początkowym okresie powstania Bohdana Chmielnickiego (r. 1648), w: Studia Historyczno-Wojskowe 2015, t. V, red. M. Nagielski, K. Bobiatyński i P. Gawron, s. 128.
[2] Tamże, s. 125.
[3] Tamże, s. 126.

Władysław Dominik Zasławski Ostrogski (Cz. 13/6)

Wbrew obawom żadne wojska nieprzyjacielskie nie nawiedziły Tarnowa, ani w 1648 roku ani w latach następnych. Mimo to przyszło inne nieszczęście, które często przynosiła ze sobą wojną. Była to pandemia dżumy, tyfusu plamistego i czarnej ospy. Rozpoczęła się ona na zniszczonych wojną domową południowo-wschodnich ziemiach Królestwa Polskiego i była najtragiczniejszą w skutkach w dziejach Tarnowa. Rozpoczęła się w sierpniu 1652 r. i trwała rok z kulminacją w lecie następnego roku. Według kronikarza bernardyńskiego w mieście zmarło wtedy 1500 osób (liczbę mieszkańców Tarnowa w tym czasie ocenia się na około 1700 osób). Odnotowano śmierć kanoników: księży Kaspra Branwickiego i Andrzeja Makowicjusza. Zmarli też wikary Piotr Rażyński, dwaj księża mansjonarze, jeden psałterzysta, ośmiu bernardynów i trzy bernardynki.

Po wielkiej zarazie dość licznie, jak to zwykle w takich okolicznościach bywało, pojawiły się fundacje sakralne. W 1653 r. ukończono trwający od czterech lat remont kościoła Bernardynów pw. Matki Bożej Śnieżnej. Środki na prace zebrał o. Stanisław z Tarnowa, kapłan i kaznodzieja, który w czasie posługi przy wojsku wyżebrał ołów, cynę, miedź, ogromną ilość zboża i sporo pieniędzy. Po zakończeniu prac pozostała jeszcze suma w wysokości 6000 florenów polskich. W 1654 r. z fundacji wójta tarnowskiego Kiliana Bałkowicza drewniany kościół św. Anny zastąpiony zostaje większym, murowanym, którego fundamenty możemy dzisiaj oglądać. Wiele działo się u tarnowskich bernardynów, którym przewodził jeden z najwybitniejszych gwardianów o. Antoni Szumlański. Uzyskał on pisemny zakaz księcia Władysława Dominika Zasławskiego-Ostrogskiego na wprowadzania zabudowy w pobliżu muru cmentarza bernardyńskiego i zezwolenie na wyburzenie istniejących budynków. Miało to na celu poprawienie obronności klasztoru. W tym czasie tarnowski konwent Bernardynów był najbardziej obronnym miejscem w Tarnowie. Zaniedbany zamek z przegniłymi mostami i częściowo zawalonymi dachami zamieszkiwali w tym czasie tylko dwaj stróże od obu właścicieli miasta. Staraniem gwardiana Antoniego Szumlańskiego w starej sklepionej piwnicy, przylegającej do cmentarza (okolice ulicy Franciszkańskiej), powstała podziemna kaplica Więzienia Chrystusa. W środy i piątki odprawiano w niej nabożeństwa związane z kultem Męki Pańskiej. Wzdłuż muru cmentarza zbudowano ambit (obejście) nakryty dachem wspierającym się na podporach.

W latach 1653 i 1654 książę Władysław Dominik Zasławski-Ostrogski regulował różne sprawy związane z funkcjonowaniem Tarnowa. Dnia 30 października 1653 r. pismem z Łąki rozkazał, aby rzemieślnicy zamieszkali we wsiach Hrabstwa Tarnowskiego, podlegali jurysdykcji zamkowej na równi z rzemieślnikami tarnowskimi. Nakaz ten wydał na prośbę rzemieślników tarnowskich, ponieważ rzemieślnicy z przedmieść i wsi hrabstwa sprzedawali swoje wyroby w mieście nie podlegając obciążeniom finansowym związanym z obowiązkami wobec swojego cechu i Kościoła. Potem 25 stycznia 1654 r. książę wojewoda zakazał sprzedawania gruntów miejskich osobom stanu duchownego i szlacheckiego. Anulował też przywileje dane Żydom i polecił ich surowo karać, jeśli będą czynić coś przeciwnego wierze chrześcijańskiej.

W latach 1654 i 1655 nad Rzeczpospolitą zebrały się czarne chmury. Najpierw od wschodu na Wielkie Księstwo Litewskie i ziemie ruskie Korony wkroczyły armie cara Aleksego. Latem 1655 r. do Wielkopolski weszła armia króla szwedzkiego Karola Gustawa. Zaangażowana w wojnę z najazdem rosyjskim i osłabiona powstaniami kozackimi Rzeczpospolita nie była w stanie odeprzeć najazdu Szwedów, czego wyrazem było poddanie się wojsk pospolitego ruszenia w Wielkopolsce pod Ujściem.

Do Tarnowa docierali uciekinierzy z ogarniętych wojną części Rzeczpospolitej. We wrześniu przybyło szesnaście bernardynek z Warszawy razem ze spowiednikiem o. Felicjanem. Zamieszkały one w domu wikariuszy koło kolegiaty. W tym czasie w tarnowskim klasztorze Bernardynów mieszkało ponad 50 zakonników z klasztorów Wielkiego Księstwa Litewskiego spalonych przez Moskali i Kozaków. Za solidnymi murami klasztoru szlachta złożyła swój majątek na przechowanie.

Pod Wojniczem stały wojska kwarciane hetmana polnego koronnego Stanisława Lanckorońskiego w sile ponad 6 tysięcy ludzi. Pomyślnie zaczęta bitwa 3 października zmieniła się w klęskę Polaków, kiedy nadciągnął król Karol Gustaw z głównymi siłami. Polacy ścigani przez Szwedów uciekali w stronę Tarnowa. Tam Lanckoroński zebrał rozproszone oddziały. Kwarciani jednak zbuntowali się przeciw królowi polskiemu i poddali się Szwedom. W tym czasie książę Władysław Dominik Ostrogski-Zasławski w refektarzu tarnowskiego klasztoru naradzał się ze szlachtą, przypuszczalnie nad możliwością dalszej obrony. Opuścił Tarnów przed nadejściem Szwedów. Jak pisał kronikarz bernardyński o tej naradzie: „nie postanowili nic, co by zapewniało bezpieczeństwo narodowi”.

Po bitwie Szwedzi ścigali pokonane polskie oddziały aż do przedmieść Tarnowa. Zabitych zostało wielu żołnierzy, mieszkańców wsi i dwóch bernardynów z Warszawy, którzy nieszczęśliwie znaleźli się na trasie szwedzkich żołdaków. Porozrzucane po polach ciała gwardian Antoni Szumlański nakazał zebrać i przywieźć na wozach, aby pochować na cmentarzu. Dwóch zmarłych żołnierzy szwedzkich pogrzebano w pobliżu baszty miejskiej.

Następnego dnia, dowiedziawszy się o zdeponowanym w klasztorze majątku szlachty, Szwedzi zmusili zakonników do opuszczenia go pod pretekstem konieczności powitania króla szwedzkiego, rzekomo ciągnącego z armią od Wojnicza. Kiedy zakonnicy z Najświętszym Sakramentem stali w ulewnym deszczu przy kościele św. Anny, żołnierze grabili zgromadzony w klasztorze dobytek, zdzierali nawet bogatsze ubrania z ukrytych tam ludzi.

Generał szwedzki Robert Douglas, który przybył tam za nimi, nakazał oddać kielichy skradzione z tabernakulum i własnoręcznie ukarał profanatora, ale jednocześnie nakazał zakonnikom przeniesienie zabranych rzeczy na wozy. Szwedzi zrabowali też sąsiedni klasztor bernardynek, raniąc przy tym jednego z braci zakonnych, który stanął w ich obronie. Potem zabrali konie mieszczan i odeszli. Przerażeni zakonnicy rozpierzchli się po okolicy, opuszczając klasztor na kilka dni. Najeźdźcy pozostawili na miejscu dwie węgierskie armaty, które w 1620 r. oddali im lisowczycy. Niedługo potem do tarnowskich bernardynów zgłosił się starosta nowokorczyński Jan Dembiński, który zabrał te armaty i pozostałą broń, aby wspomóc oblężony Kraków. Utracił jednak cały arsenał podczas próby przebicia się tereny opanowane przez Szwedów, którzy do dawnej stolicy Polski wkroczyli 17 października.

Dnia 3 lub 4 października nieprzyjacielscy żołnierze po raz pierwszy przekroczyli bramy Tarnowa. W zamian za rezygnację z rabunku miasta przyjęli oferowane im przez władze miasta 5000 florenów (około 20 kg srebra) okupu.

Kilka dni po odejściu Szwedów 8 października na przedmieściach Tarnowa pojawił się rabujący okolicę kilkutysięczne oddziały wojsk polskich, stanowiące resztę armii hetmana Stanisława „Rewery” Potockiego, pobitej przez armię moskiewsko-kozacką pod Gródkiem Jagiellońskim. Zastali oni jednak zamknięte bramy miasta, które zostało tym razem obronione przez mieszczan i uchodźców przebywających w Tarnowie.

Według Kaspra Niesieckiego, autora herbarza, książę na Zasławiu i Ostrogu wzmocnił swoją piechotą z działami załogę Przemyśla, który obronił się przed Szwedami w marcu 1656 r., co stanowiło jeden z punktów zwrotnych w wojnie. Drugi napad Szwedów na Tarnów spowodowany opóźnieniem w wypłacie okupu dla szwedzkiej załogi Krakowa miał miejsce w nocy z 23 na 24 marca 1656. Dowódca jej obawiał się wyruszyć ze zbyt szczupłymi siłami (700 żołnierzy) do Tarnowa wiedząc, że w tych okolicach działa polski oddział pułkownika Gabriela Wojniłłowicza. Prosił o pomoc oficera o nazwisku Gross z jego 600 żołnierzami. Po przybyciu do Tarnowa dowódca szwedzki odebrał okup 6000 florenów, ale pozwolił ludziom Grossa na nocny rabunek miasta z pominięciem klasztorów bernardyńskich. Szwedzi zabrali do niewoli pięciu szlachciców broniących swojego majątku.

Działo się już w ostatnich dniach życia księcia Władysława Dominika Zasławskiego-Ostrogskiego. Przebywał w swoim nowo zbudowanym zamku w Starym Siole. Budowę jego rozpoczął w 1642 r., lecz nim został ukończony zniszczyli go Kozacy Chmielnickiego operujący w tej okolicy w czasie oblężenia Lwowa w 1648 r. Odbudowa i dokończenie budowy zamku nastąpiło w latach 1649-1654. Murami objęto powierzchnię około 5 tysięcy metrów kwadratowych. Oczywiście znalazł się tam także reprezentacyjny pałac. Na najwyższej baszcie, znajdującej się na osi pałacu, umieszczono kamienną tablicę z herbami Leliwa i Ogończyk i literami W D X O Y Z W S Ł S (Władysław Dominik, książę Ostrogski i Zasławski, wojewoda sandomierski, łucki starosta). Książę wojewoda zmarł w Starym Siole 5 maja 1656 r. Ostatnią jego znaną decyzją w sprawie Tarnowa była zgoda udzielona Mariannie Ślepowrońskiej (zm. 1674), wdowie po dzierżawcy dóbr Adamie Ślepowrońskim, na zbudowanie domu pod murami miejskimi naprzeciw domu klasztornego Bernardynek. Z powodu małoletniości Aleksandra Janusza, syna Władysława Dominika opiekuńczy zarząd nad „książęcą” częścią Tarnowa sprawowała Katarzyna z Sobieskich, od 1658 r. małżonka księcia Michała Kazimierza Radziwiłła.

nadchodzące wydarzenia

listopad 2024
Nie odnaleziono wydarzeń!

ostatnie komunikaty

Czarno-biała fotografia mężczyzny siedzącego na siłowni z telefonem w dłoni

Piotr Ziębiński

„Dzień z życia faceta” – wystawa fotografii Filia nr 9 “Krzyż”, ul. Krzyska 116, wernisaż…

Fragment mozaiki z kolorowych diamencików

Urszula Szuster

Mój kolorowy świat – wystawa haftu koralikowego i mozaiki diamentowej Filia nr 9 “Krzyż”, ul….

Skip to content