Szaleństwo
„W złej wierze” to najnowsza książka Jacka Piekiełko. Powieść łączy elementy kryminału, sensacji i thrillera. Do lektury zachęcił mnie krótki opis fabuły oraz ciekawy, przyciągający uwagę tytuł.
To miał być najpiękniejszy dzień w życiu Ernesta i Marty Doroszewskich – lada moment na świat miał przyjść ich syn. Jednak wszystko ulega zmianie, gdy w drodze do szpitala dochodzi do usterki samochodu i nagle zjawia się nieznajomy mężczyzna, który proponuje, że zawiezie Martę na porodówkę. Kobieta wsiada do samochodu obcego człowieka i wkrótce okaże się, że jest to ostatni moment, kiedy maż widzi swoją żonę. Gdy Ernest Doroszewski dowiaduje się od lekarzy, że jego małżonka nie dotarła na porodówkę, rozpoczyna desperackie poszukiwania. Sprawę utrudniają obostrzenia związane z pandemią COVID19 – Doroszewski nie może chociażby wejść na oddział położniczy.
W sprawie zaginięcia Marty Doroszewskiej angażuje się emerytowany profiler, Filip Mastalerz. Początkowo nie chce powracać do dawnego zawodu, ale gdy odkrywa podobieństwo między zaginioną a jego własną żoną, Ewą, która również kilka lat wcześniej zaginęła w tajemniczych okolicznościach, postanawia rozwiązać zagadkę. W trakcie śledztwa natrafia na wiele sprzecznych informacji w zeznaniach osób, które mają styczność ze sprawą.
Zrozpaczony Ernest, niezadowolony z poczynań policji, postanawia na własną rękę dowiedzieć się, kim jest mężczyzna, który miał podwieźć Martę na porodówkę i co tak naprawdę wydarzyło się tamtego dnia. Korzystając z znajomości, Ernest dowiaduje się, że tym mężczyzną jest były żołnierz, Marcin Rak, który ma sporo za uszami. Doroszewski jest przekonany że to właśnie on stoi za porwaniem i skrzywdzeniem ciężarnej Marty. Mężczyzna popada w szaleństwo i robi wszystko, by wyciągnąć z Raka jak najwięcej informacji. Jednak były żołnierz utrzymuje, że nie ma nic wspólnego z zniknięciem Marty, co jeszcze bardziej rozwściecza Ernesta. W całym tym szaleństwie Doroszewski jest zdolny do porwania i wiezienia człowieka, po to aby dojść do prawdy, co więcej jest gotów torturować byłego żołnierza, jednak dochodzi do tragicznego wypadku i Ernest nie dowiaduje się nic na temat zniknięcia żony. Czy faktycznie Marcin Rak „w złej wierze” zaproponował Marcie podwiezienie na porodówkę? Czy to on stoi za porwaniem i skrzywdzeniem kobiety oraz nienarodzonego dziecka? I dlaczego dzień przed zaginięciem Marta pozostawiła swój telefon komórkowy u sąsiadów, Panewskich? Komu tak naprawdę można zaufać?
Napięcie w powieści utrzymane jest aż do samego końca. Autor nie wykłada wszystkiego czytelnikowi „na tacy” i pozostawia wiele niedopowiedzeń, co moim zdaniem jest wielkim plusem książki. W ciekawy i wiarygodny sposób zostało przedstawione szaleństwo zrozpaczonego męża, wynikające ze skrajnej frustracji i poczucia bezradności. Momentami wydawać by się mogło, że wyjście z kołowrotka zdarzeń w ogóle nie jest możliwe, ale jednak intryga ma swój koniec. Finał powieści wgniata w fotel, szokuje i daje do zrozumienia czytelnikowi, że ci bohaterowie, którzy wydawali się być bez skazy mają sporo do ukrycia, a ci, których chcielibyśmy obarczyć winą za całe zło, nie są do końca bezduszni. Oprócz tego w interesujący sposób zostały przedstawione aspekty psychologiczne. Ściślej mówiąc, chodzi o traumę dziedziczną i to, jak ona wpływa na życie dorosłego człowieka.
Osobiście powieść ”W złej wierze” bardzo mi się podobała i polecam każdemu, kto uwielbia trzymające w napięciu kryminały oraz zaskakujące zwroty akcji.
GK
Jacek Piekiełko: W złej wierze. – Wydawnictwo Skarpa Warszawska 2021